Oficjalnie mamy jesień, piękną, słoneczną i kolorową. Powoli kończy się mój ukochany wrzesień, ale jeszcze póki co, cieszmy się nim:))
Dziś chciałam Wam opowiedzieć o ostatnio przeczytanej książce. Czasomierze to powieść Davida Mitchella, brytyjskiego pisarza, szerzej znanego z innej powieści, która doczekała się ekranizacji, jaką był "Atlas chmur". Sam film podzielił rzesze odbiorców, którym się absolutnie nie podobał, był za długi i ciężko było się w tym wszystkim połapać, lub zwolenników do których zaliczam się ja, którzy przez prawie trzy godziny chłonęli obraz, jaki im zaserwowali twórcy. Z wielkim entuzjazmem zatopiłam się w lekturze. Sama książka jest bardzo obszerna i czytałam ją dosyć długo. Główna bohaterka to Holly Sykes. Jest rok 1984 a Holly ma 15 lat. Właśnie nakryła swego chłopaka na zdradzie ze swoją najlepszą przyjaciółką. W wyniku tych zdarzeń postanawia uciec z domu. Jej czyn poniesie za sobą wiele konsekwencji, które będą miały wpływ nie tylko na jej życie, ale i innych ludzi. Jak już wcześniej wspomniałam książka jest rozbudowana, wielowątkowa, mnóstwo w niej bohaterów i zdarzeń. Łączy je postać Holly, która raz jest w centrum zdarzeń a innym razem stoi gdzieś z boku. Przyznam się szczerze, że miałam lekki kryzys gdzieś między 400 a 600 stroną, ale nie żałuję tych godzin spędzonych z bohaterami. Nie jest to na pewno łatwa lektura, cały sens dotknie nas, gdy przeczytamy ostatnią stronę.
Z drutów właśnie zeszła jedna chusta...
... i powstaje kolejna:)
Włóczka chyba czekała dokładnie na ten projekt, bo kupiłam ją już jakiś czas temu w wyniku impulsu, nie mając zupełnie planu i pomysłu. Pięknie wygląda w robótce i bardzo przyjemnie mi się z niej robi.
Nie mogę oczywiście więcej pokazać, tutaj w fazie mocno początkowej, ale zapowiada się pięknie, nie mogę wprost doczekać się momentu odszpilowania po blokowaniu, ale zanim to nastąpi trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Muszę się jeszcze przyznać do zakupu kilku motków włóczki. Nie mogłam oprzeć się pokusie i skorzystałam z kuponu promocyjnego z Drutozlotu (klik) do sklepu Agnieszki 7oczkek (klik). Agnieszkę poznałam w Toruniu, udało się nawet zamienić kilka słów, kilka kliknięć w internecie zaowocowało dość sporym zamówieniem i mam wreszcie swoje nitki:))) Naprawdę nie mogłam się oprzeć, chętnie wzięłabym więcej, ale same rozumiecie:))) Także chwalę się, bo jest czym:)
W środku piękne, tajemnicze i trochę mroczne róże
oraz jeszcze bardziej tajemnicze i mroczne zielenie
Żeby im nie było smutno jeszcze do towarzystwa po jednym motku tych cudowności
Więcej grzechów nie pamiętam, nie wiem czy żałuję, ale obiecuję poprawę:))))
We wrześniu nie wiedzieć kiedy i jak stuka mi kolejny roczek, w tym roku oprócz tego, że obchodziłam je w najlepszym z możliwych towarzystwie, czyli Małżonka w przepięknych Pieninach i do tego jeszcze z rowerami (klik), to po powrocie jeszcze raz świętowałam je w towarzystwie najbliższych koleżanek, przy skromnie zastawionym stole (przygotowałam tylko tartę migdałową ze śliwkami i quiche z gruszkami i pleśniowym serem).
Dziewczyny sprezentowały mi torbę Lenki w grafitowym kolorze z lekką kroplą fioletu (!). Lenka od dawna już za mną chodzi, także dziękuję dziewczynom za bardzo trafiony prezent:))
Teraz tylko niech mi jeszcze szybko przejdzie ten katar:)))
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie:)
Wiola:)
Na kolejny roczek więc, wszystkiego co dobre, wypraw, niteczek, przyjaznych ludzi, oszałamiających zdjęć, pięknych udziergów, interesujących książek ........(miejsce na dopisanie). Włóczkowo podobny"grzech" popełniłam, róże są ciekawe. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)) P.S. Bo my droga Ludwiko chodzimy podobnymi grzesznymi ścieżkami:)))
UsuńWszystkiego najlepszego. Piękne masz te włóczki. A chusta już mi się podoba. Książki anie ekranizacji, niestety nie znam.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)) Chusta jest przepiękna nawet w fazie zewłoka, aż strach się bać co będzie po blokowaniu:))) Pozdrowienia:)))
UsuńNajlepsze życzenia:) Motków trochę zazdroszczę ale sama się trzymam i w tym roku nie kupiłam żadnej nitki:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:)) Podziwiam samozaparcia, u mnie tradycyjnie "od jutra", ale staram się:)))
UsuńWiola, Ty mnie zamordowałaś tymi widokami!! Obśliniam się do pasa! Nie, ja uśliniłam się do kostek! Spadam stąd bo obślinię całe biurko.
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Przepraszam:))) Mówisz o włóczkach, czy o jedzeniu?:))))
UsuńO włóczkach, o jedzeniu, o kolorach, o chustach :)
UsuńWiola, życzę Tobie wszystkiego czego sobie tylko zamarzysz. niech się spełniają Twoje marzenia.
OdpowiedzUsuńGrzeszki włóczkowe absolutnie zrozumiane i pewnie odpuszczone :)
Chusta zapowiada się ciekawie a Koleżanki spisały się na medal !
Dziękuję:))) Najgorzej, że jakiś chochlik wciąż szepcze do ucha, że mam za mało, że jeszcze mi brakuje kilka kolorów, oj ciężko jest słuchać tego:)))
UsuńZapachniało jesienią! Cudowne kolory, na żywo tak samo pyszne jak na fotografiach :-) Wiolu! Kolacja była Mistrzowska! I jeszcze raz dziękuję za to, że mogę opiekować się jednym z Twoich dzieci! Obawiam się, że zamiłuję go na drobne niteczki!
OdpowiedzUsuńA niech CI się dziecko dobrze nosi:))) Lepiej Ci w nim niż mi, jakby na Ciebie i z myślą o Tobie robiony:) Buzia:))
UsuńGrrrr chyba w końcu napiszę do supportu blogspota żeby w miejscu gdzie zawsze jest "opublikuj" bylo "opublikuj" a nie "wyloguj". 90% komentarzy mi wcina bo klikam nie to co trzeba ��
OdpowiedzUsuńA chciałam wyrazić słowa zachwytu nad kolorem pierwszej chusty, przytaknąć doborowi kolorów do drugiej i pozazdrościć tych boskich nitek. Imprezki w sumie też... Ciasto przynajmniej w moim zasięgu (jak sobie zrobię). Przepis na tarte z gruszką i serem chyba kiedyś podawalas? Szukać?
Oj to musi być strasznie wkurzające:))) Przepisu na tartę nie ma, bo wciąż szukam idealnego spodu, ten i absolutnie nie pasuje, jak znajdę, na pewno się pochwalę:))) Dziękuję za miłe słowa, uściski ślę:))
UsuńPo kolei, ciekawa książka, bo nie znałam chyba poszukam i przeczytam. Piękna chusta o bardzo ciekawym kolorze, a kolejna ma te kolory świetnie dobrane, a i wzór ciekawy nie mogę się doczekać aż pokażesz gotową :). Grzechy wybaczam, bo rozumiem sama wpadłam do tego sklepu (bo wcześniej nie znałam) i przepadłam.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam spóźnione życzenia i pozdrawiam :D
Bardzo dziękuję za życzenia i rozgrzeszenie:))) Nitki grzechu warte, wciąż je mam na oku i obmyślam co z nich powstanie:))) Pozdrowienia:))
UsuńTo i ja dołączę do życzeń nitkowo podróżniczych - wszystkiego najlepszego. Uwielbiam zaglądać na Twojego bloga, pięknie zdjęcia i piękne słowa - jak zawsze :). Chusty przepiękne, ta na drutach zapowiada się wyjątkowo. Zakupów nitkowych po prostu zazdroszczę.. Dołączę do grona fanów Atlasu Chmur - uwielbiam..oglądany wielokrotnie nigdy mi się nie nudzi..z pewnością sięgnę po Czasomierze.. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa i życzenia:))) Na Atlas Chmur sama mam chęć i powtórzyć film i przeczytać, film mocno wrył mi się w pamięć, więc książka bardzo mnie ciekawi, wszak z treści można wyczytać to czego nie dało się przekazać obrazowo:))) Pozdrawiam i ściskam Cię bardzo, bardzo mocno:)))
Usuńjak tylko na dworze czuję pierwsze powiewy chłodnego wiatru to nagle odczuwam potrzebę otulania się :) co prawda szuflada pełna chust ale nowa chusta mmmmmmmmmmmmm, kusisz tymi kolorami, aż człowiek by chciał ze trzy robótki naraz robić w obawie, ze nie zdąży ;) :) Życzę Ci kolejnych tak cudnych roczków pełnych przyjaciół, inspiracji i miłości najbliższych :)
OdpowiedzUsuńChust nigdy za wiele, tak samo jak swetrów:))) Niekończąca się praca:))) Dziękuję za życzenia:)))
UsuńPiękne chusty, ciekawa jestem zdjęć już po blokowaniu :) A zakupy cudowne... mmmmm... :)
OdpowiedzUsuńUla, dziękuję:))) Na razie mam zdarty nos i czuję się tak samo jak wyglądam, albo na odwrót:))) Postaram się jak najszybciej zrobić jakieś zdjęcia jak tylko wyzdrowieję:))) Sama jestem ciekawa:)))
UsuńWłóczki z Siedmiu Oczek są stworzone, by kusić do grzechu. Absolutnie nie żałuj, to nie Twoja wina :D No i niech przyszły rok Ci przyniesie tylko same piękne włóczki, same pyszne ciasta, zapierające dech widoki i trasy wędrówkowo-rowerowe, no i dużo, dużo szczęścia! :)
OdpowiedzUsuńPS. Dzięki za recenzję książki, przymierzałam się do powieści Mitchella już od jakiegoś czasu i chyba w końcu się zabiorę!
PS2. Zdradź ach zdradź, jaka to włóczka w Twojej nowej chuście w tym pięknym ciemnozłotym kolorze? Z jednej strony to chyba nie mój kolor zupełnie, ale z drugiej ten zestaw z granatem jest tak piękny, że aż nie mogę przestać na niego patrzeć i chcę podobny. Ech, dziewiarskie dramaty :)
Dziękuję!! Niech się spełni:))) Włóczka to Lace Dream z Zagrody, kolor bodajże 8, granat który staje się granatem w połączeniu ze złotem tak naprawdę jest grafitem a włóczka to Filigran Lace od Zitrona. Szczerze powiedziawszy do niedawna wydawało mi się, że nie lubię zółtego, ani żadnych pochodnych tego koloru, a tu proszę, nie można oderwać wzroku, i wszelkie ochry są ostatnio (obok różu) moimi ulubionymi kolorami:)))
UsuńAle śliczne włóczki - Wiolu, nie żałuj! Raz, że miałaś urodziny, dwa, że to najlepsze lekarstwo na wszystko! Wiolu - zdrowia przede wszystkim, a póżniej - samych pięknych dni, mnóstwa pięknych chwil, duuuużo czasu na hobby i tylko dobrych ludzi wokół Ciebie!!!!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
Asia
PS. Jakie piękne wrzosy są na zdjęciu, jej!
Asiu, dobrych ludzi wokół siebie przede wszystkim:))) Reszta sama się przypląta:))) Dziękuję za te miłe słowa, wrzosy świeżo posadzone bo poprzednia sucha zima mocno mi przetrzebiła moje wrzosowisko:))) Uściski:)))
UsuńWiolu wiadomo, że dla drutomaniaczki-włóczkoholiczki nitek nigdy dość, za mało jedynie miejsca na ich upchnięcie i czasu na ich przerobienie. Kolory chust przepiękne ehhhhh...
OdpowiedzUsuńWiolu, piękne kolory i wspaniałe uroczystości wrześniowe.Raz się żyje! Nam przecież lepiej wydawać na wełenki niż na jakieś podejrzane i niezdrowe używki lub co gorsza na leki na nerwy. Super. Możesz być z siebie zadowolona1 Ja też się cieszę, bo będę u Ciebie szukać inspiracji na moje zapasy i zapraszam po inspiracje zwrotne! Pozdrawiam druciarsko!
OdpowiedzUsuńWiolu, powstająca chusta ma bardzo intrygujący wzór... się chyba nie doczekam ;)
OdpowiedzUsuńWłóczynek oczywiście zawsze za mało ;) ja właśnie odebrałam kolejne cztery moteczki i póki co pamiętam, na co je przeznaczyłam, ale zanim przyjdzie ich czas... chyba zacznę do pudełek wkładać kartki ze wzorami ;)
Pozdrawiam serdecznie :D
Ale zapasy!!! Przepiękne kolory!!! :)
OdpowiedzUsuńTaki grzech, to nie grzech. Z resztą, przecież to choroba - włóczkoza, nieuleczalna, trzeba się nauczyć z tym żyć ;)
OdpowiedzUsuńA z okazji urodzin wszystkiego najwłóczkowszego :)
Śliczne zdjęcia (jak zawsze). Bardzo jestem ciekawa co zrobisz z Lenki, bo ja też mam (chyba dwa lata już) i nic nie zrobiłam, tak się jej przestraszyłam. Że taka cieniutka. :)
OdpowiedzUsuńZdrowia i regeneracji :))
Violu , moje serce skradła granatowa chusta i 3 śliczne moteczki w kolorze mrocznego,zgaszonego różu... Jesteś pewna,że będziesz coś z nich dziergać? Jakby Ci się przestały podobać to chętnie je odkupię ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie moge się napatrzeć- na nitki, na zdjęcia, na udziergi. Cudownie tam u Ciebie Wiolu. Goraco Cie pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńpiekne zestawienie kolorow w chuscie!
OdpowiedzUsuńdawaj przepis na ten quiche z gruszkami- zaplulam sie na sam widok!
wloczki tak samo slinotok wywolaly, tym bardziej , ze na glodzie wloczkowym jestem, odmawiam sobie nawet najmniejszych zakupow, a sznurki z 7oczek tez juz mi w oko wpadly.