Wspólne czytanie i wrażenia po koncercie.

środa, 26 lutego 2014
data:post.title
Książka z poprzedniego postu przeczytana , muszę chyba określić sobie jakąś skalę ocen książek, żebym sama pamiętała czy warto do niej wracać. W tej chwili wygląda to tak, że jeżeli książka mi się podoba, to odstawiam ją z powrotem na półkę, z zamiarem powrotu do niej za jakiś czas przy sprzyjających wiatrach, żeby nie przedłużać , ta książka nie trafiła na biblioteczną półeczkę, ot przeczytałam i do zapomnienia. Nie powiem zapowiadała się ciekawie, ale saga , okazała się wcale nie być sagą, tylko opisem zdarzeń na przestrzeni trzech lat , z powrotami do różnych wcześniejszych przeżyć bohaterów książki. Jakbym miała oceniać ją w skali od 1-5 dałabym jej mocną 3. To tyle odnośnie tej książki, przejdźmy do aktualnej robótki, tak wyglądała jeszcze w preclach



 Tutaj już zaczęłam ją przerabiać , powstanie z tego taki sam komplet jak poprzednio i też nie dla mnie:(


 Zaczęłam czytać biografię królowej Wiktorii, wydaną przez wydawnictwo Ossolineum, książka pięknie wydana , na doskonałej jakości papierze z równie rzetelną zawartością. Czyta się naprawdę bardzo przyjemnie , ale jak będą wrażenia i czy książka zostanie na półce , okaże się jak ją przeczytam.


Jak wiecie byłam na poniedziałkowym koncercie Depeche Mode w Łodzi, nie będę Was zamęczać moimi wyznaniami tutaj na łamach bloga, od tego jest odpowiednie forum:) ale nie pogniewacie się za parę zdjęć, wszak to było dla mnie bardzo ważne wydarzenie. Na początek hotel. Chcieliśmy przenocować gdzieś blisko Atlas Areny , ale jak wcześniej wspominałam już z początkiem sierpnia wszystko w promieniu kilometra było zajęte, także byliśmy zmuszeni brać co było, najbliżej został tylko on , bodajże czterogwiazdkowy Double Tree by Hilton




Hotel okazał się bardzo przystępny dla kogoś takiego kto nigdy nawet nie przekroczył progu takiego przybytku, nie było żadnych portierów, ani czającego się boya hotelowego czyhającego na nasze bagaże, obsługa bardzo miła, na samym początku pan nas pięknie przywitał i zapytał się czy przyjechaliśmy na koncert, Tak , odpowiadamy, to tak jak prawie reszta gości hotelowych , odpowiada miły pan.
Pokój miły, jasny i przytulny, jedyny zgrzyt , to ,że dostaliśmy dwa oddzielne łóżka, ale bardzo szerokie:)

Widok niezbyt zachęcający do wyglądania przez okno


 Mam nadzieję ,że nikogo nie urażę , ale nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem tego sweetfocie:)))) , wprawdzie Kim Kardashian ze mnie żadna,wybaczcie ale to tak na pamiątkę:) zdjęcie w "stroju wieczorowym"

Na koniec parę zdjęć z koncertu.Tutaj jeszcze przed wystąpieniem supportu w niezbyt zapełnionej hali, co niebawem się zmieni.


 No i oni


I moje ulubione zdjęcie:


Zespół w świetnej formie, widać było, że się dobrze bawili. Zdjęć było niewiele , bo po prostu jako jedyna w rzędzie i kilka rzędów wyżej również, energicznie udzielałam się podczas koncertu używając do tego wszystkich kończyn i przede wszystkim gęby:)
Na koniec zdjęcie , które mówi wszystko , ja szczęśliwa, przyjemnie zmęczona z masą wspomnień walnięta na hotelowym łóżku.

Mam nadzieję , że nie zanudziłam. Powoli wracam do rzeczywistości , chociaż pewnie po koncertowa depresja jeszcze trochę potrwa. 
W następnym poście zamieszczę piękny sweterek w kolorze majtkowego różu, bo już skończyłam.
Pozdrawiam Wiola









25 komentarzy

  1. Moja Droga, pierwsze, o czym pomyślałam czytając ten post - radość i szczęście. Przebijają się w każdym słowie i zdjęciu :) Rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj najważniejsze, że Jesteś szczęśliwa, że było wspaniale, bo to wnioskuję po Twoich słowach i zdjęciach. Muzyka ta mi miła memu uchu (miła mym uszom ?) ;-))

    OdpowiedzUsuń
  3. super widac szczęscie w twoich oczach, a to najwazniejsze.Miłej lektury ksiązki i miłego dziergania

    OdpowiedzUsuń
  4. aż miło popatrzeć:) fajnie czasem sobie tak zaszaleć - wyrwać się, wrócić trochę do szalonych lat...

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniałe przeżycia, koncert wyśmienity, hotel wydaje mi się, że dobry... nic tylko pozazdrościć. Zapewne jesteś bardzo pozytywnie nałądowana po takiej dawce dobrych wrażeń.
    Uwielbiam ładnie, solidnie wydane książki, choc jeśli coś mnie interesuje, to nabywam w stanie jakimkolwiek:)

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki są dla mnie niczym fetysz, lubię ich dotykać, przeglądać nawet lubię zapach farby drukarskiej , często kupuję na wyprzedaży i moje książki w przeważającej ilości są w twardych okładkach, ot takie zboczenie:) pozdrawiam

      Usuń
  6. Rozumiem, ze mozna miec depresje po takim wielkim wyczekiwanym wydarzeniu - troche jak depresja poporodowa. Bardzo sympatyczne to zdjecie pokoncercie w hotelu - takie wyrazajace stan duszy. Krolowa Wiktoria to pewnie bardzo barwna postac, wiec i ksiazka powinna byc ciekawa Pozdraiwam Hardaska

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama nie jestem fanką tego zespołu, ale podczas studiów mieszkałam w akademiku z jedną,osłuchałam się muzyki, teraz mam sąsiadów fanów,którzy w zeszłym roku byli w Pradze na koncercie.Fajna sprawa,
    Dopiero trafiłam na twojego bloga, ale bardzo podobają mi się twoje dzieła.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama nie wiem, czy mogę nazywać siebie fanką, po prostu bardzo lubię ich w każdym projekcie, mam prawie całą dyskografię łącznie z wydawnictwami na DVD, jak będę miała okazję to na pewno kupię bilety na kolejny koncert, na pewno nie obrażę się gdy ktoś nazwie mnie depeszem, kurczę chyba jestem fanem:) Witam serdecznie i pozdrawiam.

      Usuń
  8. Ostatnie zdjęcie jest cudowne :-) Widać, jaka jesteś szczęśliwa, a to jest najważniejsze :-) Taka mała rzecz, a tak cieszy...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadmieniam ,że nie majstrowałam przy zdjęciach żadnym programem do obróbki zdjęć, z resztą żadne zdjęcie zamieszczone na blogu nie były nigdy poprawiane, sama natura:) Nawet mój mąż stwierdził następnego dnia, że dużo młodziej wyglądam, jakby ubyło 10 lat, pozdrawiam.

      Usuń
  9. Depesze na żywo muszą robić wrażebie, zazdroszczę trochę tych emocji :) Dla takich chwil warto mieć depresję pokoncertową, raz się żyje!
    Czułam kiedyś to samo na koncercie AC/DC w Warszawie. Jak pociąg wjechał na scenę, to zwariowałam, długo dochodziłam do siebie, oj długo... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie od dziś wiadomo , że atmosferę na koncercie w dużej mierze tworzą fani, zależy jeszcze, czy ludzie obok stojący też będą się bawić, czy przesiedzą cały koncert, W Warszawie Gahan był średnio zadowolony, że musiał "iść do pracy", miało się wrażenie, że niby jest na scenie, ale tak jakby go nie było, ale za to ludzie dali popis takiej energii, że prawie nikt w moim sektorze nie siedział, Łódka z kolei zaskoczyła niespotykaną wręcz aktywnością ze strony zespołu, wyrażanej w naszym kierunku sympatii ze strony frontmana, objawiającej się w ciągłym korzystaniu z wybiegu ku uciesze ludzi stojących blisko sceny i przede wszystkim nawiązywaniu kontaktu wzrokowego z publicznością , ale w sektorze w którym siedziałam, to ja byłam jedyną osobą , która się najlepiej bawiła w promieniu kilku rzędów i przeskakała cały koncert, nie wyobrażam sobie jak w ogóle można siedzieć podczas takiego wydarzenia! Zazdroszczę Ci koncertu AC/DC , w 2010 byłam niestety w ciąży i z tego powodu nie pojechałam na odbywający się również w Łódce koncert DM, ale ten wjeżdżający pociąg na scenę musiał faktycznie robić wrażenie, właśnie to sobie wyobraziłam:)

      Usuń
  10. Bo trzeba było na Piotrkowską iść zamiast wyglądać oknem. Piotrkowska w Łodzi bardzo ładna. I Manufaktura też, chociaż niby centrum handlowe.
    Pozdrawiam z okolic Łodzi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tego najbardziej żałuję, że nie zobaczyłam tej słynnej ulicy, może następnym razem?

      Usuń
  11. Ale miałaś wspaniały początek tygodnia ;) Widać, że naładowałaś baterie na kolejne tygodnie, a może i miesiące? ;)
    Biografie wydane przez Ossolineum są świetne, pisane przez poważnych historyków, ale w taki sposób, że każdy zachwyci się historią.

    OdpowiedzUsuń
  12. Za takie zdjęcia nikt się nie pogniewa :). Szczególnie za to ostatnie, sama pozytywna energia. Podoba mi się kolor włóczki. Po tęczy fajnie byłoby narzucić na druty coś podobnego :). Poczytać o silnej kobiecie to jest dobry pomysł, muszę przeszukać biblioteczkę :D. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudnie, że koncert był udany!
    Mam tę książkę w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze dzisiaj snuję się po kątach, mam nadzieję, że szybko dojdę do siebie, bo poprzednio trwało to około miesiąca, a książkę z czystym sumieniem mogę polecić, pozdrawiam.

      Usuń
  14. Byłam fanką DM w liceum ale do dzisiaj lubię ich słuchać. Koncert to koncert i żadna płyta tego nie odda bez dwóch zdań. Szkoda, że nie zapytałam Cię o pobyt w Łodzi i nie wiedziałam, że będziesz miała trochę wolnego czasu bo byśmy małe spotkanie mogły zrobić. Trudno, może następnym razem. Kolory włóczki przepiękne! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zobacz! Spotkanie byłoby na pewno niezwykle owocne, miałybyśmy co najmniej dwa wspólne tematy do rozmów i włóczki i DM, a kto wie co jeszcze? Ja w swoim życiu przeżyłam kilka poważnych fascynacji muzycznych, ta jest najpoważniejsza, bo trwa nieprzerwanie od "89 roku, może dlatego , że zespół regularnie wydaje płyty i jeździ w trasy, a ja zawsze z utęsknieniem czekam na kolejną płytę:)

      Usuń
    2. Edi , chciałam skomentować Twój wpis na bloxie, ale po dwukrotnych próbach nic z tego nie wyszło, może mogłabyś pomóc? Może to dla mnie zbyt skomplikowane?

      Usuń
    3. Wiola- nie mam pojęcia ale chyba coś na bloxie "ulepszali" bo sama nie mogłam się dostać parę razy na swój blog. Może spróbuj jeszcze raz?

      Usuń
  15. Miła relacja. Zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń