Wspólne czytanie i dzierganie

czwartek, 6 lutego 2014
data:post.title
Od kiedy nasza blogowa koleżanka Magda zaczęła zabawę "Wspólne czytanie i dzierganie" , przyłączyłam się do niej , ale tylko duchowo , teraz postanowiłam przyłączyć się także "ciałem" . Oto moja książka i aktualna robótka:


Nie mogłam się zdecydować , które ujęcie mam wstawić , więc wklejam oba:)
Książka jest świetna , już ją przeczytałam. Jeżeli ktoś tak jak ja uwielbia góry, to jest to obowiązkowa pozycja . Napisana lekko , bez zadęcia. Po prostu masa świetnych historii i kawał opowiedzianego życia. Czytałam ją , tak jak przeważnie czytam książki , podczas usypiania dzieci , z latarką w ciemnym pokoju. Moja młodsza coraz się mnie pyta "mamo, dlaczego ty płaczesz? Ja jej odpowiadam ,że nie płaczę tylko się śmieję. Śmiałam się do łez. Ale nie brakowało też historii tragicznych, gdy ktoś szedł w góry i już z nich nie wracał...  Polecam z czystym sumieniem , nawet nie dla górskich maniaków.
Poza tym stałam się właśnie właścicielką sprzętu absolutnie niezbędnego każdej dziewiarki. Przedmiotu, który był obiektem moim westchnień, zazdrości i obsesji. Wreszcie dzięki mojemu wspaniałemu, najwspanialszemu mężowi mam!

 
Na początku każdy chciał kręcić, więc kręciliśmy wszyscy po kolei, przewinęłam kilometry włóczek, oczywiście przy wsparciu największego pomocnika.

Skubana przekręciła prawie cały motek dropsowego lace.

Fajna zabawka.
W następnym poście obiecany sweter. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za każdy, jakże miły komentarz.
Wiola

23 komentarze

  1. Mogę przyjść z kilkoma motkami do przewinięcia?
    A książka skoro tak reklamujesz na pewno jest warta przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia i piękna włóczka na pierwszym zdjęciu! Cudowne kolory, co to będzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włóczka faktycznie niezła, a będzie z niej czapka w/g projektu Magdy.

      Usuń
  3. Też się zachwyciłam zdjęciami ;) Ale masz fajną pomocnicę ;) Fajny podtytuł ma ta książka ;) Ale szczerze mówiąc literatura podróżnicza nie jest moją ulubioną... może kiedyś się przekonam...

    OdpowiedzUsuń
  4. piękna włoczka.:) pomocnica superowa

    OdpowiedzUsuń
  5. Cenię sobie tę wspólną zabawę, bo wciąż jakieś nowości. Książki, robótki, wynalazki, wzory. Miałam kiedyś coś takiego do przewijania, ale był to zabytek, który rozpadł się i nie dało się z nim nić zrobić. Książka musi być dobra, zapisuję ku pamięci, choć przede mną "Wołanie w górach" Michała Jagiełły

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam bardzo podobne , a właściwie takie same odczucia co do wspólnego czytania:) Wołanie w górach jak najbardziej będzie kolejną pozycją do przeczytania,(słyszałam że jest świetna) jak ją gdzieś znajdę, bo Moje Pagóry były długo niedostępne, ale na szczęście pojawiło się wydanie drugie i w taki sposób jestem szczęśliwym posiadaczem tej świetnej książki.Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Wow - jakie genialne urządzenie :-) A ja tu się męczę w samotności zwijając ręcznie... bo moi pomocnicy są nad wyraz mało pomocni... ;-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotychczas moim pomocnikiem był stołek, a właściwie jego nogi:) przewijałam kiedyś na nim właśnie te 800 m lace i poświęciłam na to sporo cennego czasu, o odpadających rękach nie wspomnę ,dlatego tak dawno nic nie robiłam z cienizn, ale teraz strzeżcie się! Mam zwijarkę i nie zawaham się jej użyć! Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Góry... ach ... uwielbiam - dorzucam do kolejki do przeczytania
    Sprzęt do zwijania aaaaaaaach - bardzo pożądam
    Fotki przecudowne :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Góry , ach te góry , szkoda, że do nich mam dokładnie 737 km, straszne! w tym roku na pewno jadę w Tatry , nie byłam tam już ... 5 lat! Dłużej tego nie zniosę, chociaż byłam w innych znacznie wyższych , modniejszych itd. to i tak nasze uważam za najpiękniejsze.Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Jako ogromna miłosniczka gór książkę dopisuję. Zwijarki zazdroszczę okrutnie, sama się czaję na zakup ale włóczki zawsze wygrywają. I książki:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam, to chyba ma nawet swoją medyczną nazwę- włóczkoholizm. Pozdrawiam:)

      Usuń
  9. W górach byłam tylko raz i może dlatego nie zapałałam do nich miłością, ale teraz mieszkam troszkę bliżej gór więc może to się zmieni.
    Sprzętu ogromnie zazdroszczę, chyba już dziś napiszę do Mikołaja, żeby dostać taki sam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, do gór mam dokładnie wg mapy 737 km, ale ja wszędzie mam daleko , więc może dlatego , że wyjazd w nie łączy się z ogromnym wysiłkiem finansowym - wiadomo, czasowym - wiadomo, cierpliwości - nasze drogi, więc może dlatego ,że są tak daleko i tak od święta, że człek tak bardzo za nimi tęskni, ja z kolei mam wokół siebie masę jezior i nie robi to na mnie większego znaczenia:)

      Usuń
  10. Wiesz, że ja też tak czytałam książki przez długi czas:) właśnie podczas usypiania dzieci. Sprzęt wypasiony i faktycznie, jak ktoś dzierga z takich włóczek, niezbędny!

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe jak tam nasze patrzaki, czy aby nie ucierpią na tym?:)

      Usuń
  11. Zazdroszczę zwijarki! Ja mam ją obiecaną! I ciągle nic. Ale trzeba być cierpliwym. Góry bardzo lubię podziwiać. Chodzić po nich niekoniecznie. No cóż jestem typowym człowiekiem morza, do gór daleko. Staram się jednak raz do roku odwiedzić te malownicze miejsca, bo uwielbiam zjeżdżać na nartach . I jeszcze jedno. Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ładne kolorki ma aktualna robótka :)
    Przy ładnej pogodzie widuję z kuchennego okna góry, ale jakoś za nimi nie przepadam. Znaczy widok ładny, ale chodzenie po górach nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ super! Przegapiłam ten post :( I ja niedługo będę miała swoje i już nie mogę się doczekać! Dziękuję za podlinkowanie u mnie, bo widzę, że motowidła naprawdę są różne! Prześlicznie wyglądają te moteczki przewinięte i obawiam się trochę, że jak już sprzęt będzie u mnie, będę przewijać wszystkie motki, bez względu na to, czy to potrzebne, czy nie ;) Pozdrowienia i wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń