Prawiek i kompletny brak czasu

środa, 8 czerwca 2016
data:post.title



Ostatnimi czasy miałam okazję przekonać się jak mało zależy ode mnie i że nie warto robić planów na przyszłość, nawet tą najmniej odległą. Stąd lekki kurz na blogu. Mimo wszystko wciąż zadziwiam sama siebie swoimi niewyczerpalnymi pokładami optymizmu i choć mam o  czym myśleć i się zadręczać, to mimo wszystko wciąż z uśmiechem patrzę w przyszłość i głęboko wierzę, że wszystko się dobrze ułoży:) Wszystkie te moje przemyślenia złożyły się w czasie z czytaniem "Prawieku i innych czasów" Olgi Tokarczuk. 


Dozowałam sobie czytanie tej książki, chociaż nie jest długa, przeczytanie jej zajęło mi wiele dni. Muszę się przyznać, że bardzo lubię styl i język autorki. Sama książka przedstawia wielu, jak mogłoby się wydawać zwykłych ludzi, takich, których moglibyśmy minąć na ulicy, opisuje ich zwykłe z pozoru życie. Dopiero tak typowa dla Olgi Tokarczuk narracja, pozwala nam ujrzeć drugie dno zwykłego "z pozoru życia". Bohaterów też jest kilku, poznajemy Kłoskę i jej córkę Rutę, śledzimy życie dziedzica Popielskiego i rodzin Niebieskich i Boskich. Wszystko na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Całość zgrabnie ujęta w klamry realizmu magicznego. Dużo jest tu odniesień do symboli, podań, legend i mitów również Biblii i Boga.  Przyznaję się szczerze, że jest mi ciężko opisać tę książkę, bo  chociaż historie opisane w niej są oczywiste, to najwięcej dzieje się między wierszami. Polecam bardzo!

A na drutach porażka! Zaczęłam dziergać nowy sweterek dla siebie. Miał być na lato, z bawełny, bez zapinania, ażurowy.



Niestety, po zrobieniu pierwszej części, stwierdziłam, że przeliczyłam się z ilością nitki i po prostu mi jej zabraknie. Nie podobała mi się również miękkość dzianiny, a raczej jej brak. Lubię dziergać ścisło, ale tutaj chyba przesadziłam, i chociaż żal mi tego tygodniowego urobku, to przyznaję się do błędu i po prostu pruję. Zacisnęłam zęby, zrobiłam nową próbkę, a że jestem zdeterminowana na bawełniany sweter, powoli robi się wersja nr 2.


Poza tym chusta, którą dziergałam czeka na obfotografowanie. Niestety nie jest to w tym czasie najważniejsza rzecz, szczerze powiedziawszy nie mam nawet teraz do tego głowy, ale może już niedługo... w każdym bądź razie chusta jest, czeka i pięknie wygląda:)





Poza tym już rozpoczęłam powoli przygotowania do zbliżającej się zimy, moje pierwsze "przetwory"


Dziękuję za wszystkie komentarze i za to, że do mnie zaglądacie:) Pozdrawiam Was serdecznie:)

Wiola



37 komentarzy

  1. oj jak Cię rozumiem:) ale cieszy optymizm - tak trzymaj a na pewno wszystko się ułoży:)
    Piękna chusta - ten mały fragment wiele ma w sobie uroku
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)) Będę się trzymać, obiecuję:) Chusta piękna, elegancka i całkiem duża:))) Miejmy nadzieję, że szybko złoży się nam aby ją zatrzymać w kadrach:)) Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  2. Tokarczuk bardzo lubię,nie dziwię się że rozłożyłaś czytanie na dłuższy czas,bo to zdecydowanie lektura,którą należy się delektować.
    Chusta twojego projektu,czy test?coś mi b przypomina :)
    Tygodniowej pracy szkoda, ale lepiej spróć teraz niż potem miałby nie noszony sweterek w szafie leżeć. ..

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, właśnie z tego powodu czytałam ją bardzo powoli:)) Chusta to test, już oczywiście opublikowany, chociaż zrobiłam o czasie, to nie mam kiedy się zabrać za zdjęcia, no chyba, że na płocie, to zaraz i już, ale zawsze towarzyszy temu jakiś spacer i trochę możemy pobyć razem:)) Dziękuję i pozdrawiam:))

      Usuń
  3. Tokarczuk bardzo lubię,nie dziwię się że rozłożyłaś czytanie na dłuższy czas,bo to zdecydowanie lektura,którą należy się delektować.
    Chusta twojego projektu,czy test?coś mi b przypomina :)
    Tygodniowej pracy szkoda, ale lepiej spróć teraz niż potem miałby nie noszony sweterek w szafie leżeć. ..

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawiek ma u mnie szczególne miejsce z chęcią sięgnęła bym po tą książkę jeszcze raz. Trzymam kciuki za bawełniany sweter bo dla mnie samej bawełna to trudny materiał o wiele trudniejszy niż wełna 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIe wiem czemu, ale uwielbiam bawełnę, chociaż jest sznurkowata i twarda, prawie się nie układa, ale coś w niej jest i koniec:)) Prawiek cudowny, czyham na kolejne książki autorki:))) Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  5. ....czyli coś się dzieje i to jak wiele! ;) ... Twoja historia z bawełnianym swetrem przypomniała mi moją z moherkowym, lekkim, zwiewnym...kilka podejść za mną a swetra nie ma....
    Mam nadzieję, że obecna wersja będzie ostateczna i pokażesz nam wkrótce kolejną piękną sesję... A ten kawałek chusty wygląda tak zachęcająco, że już na podobną ostrzę druty :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elusiek, dziękuję:) Tak to jest, czasami trzeba coś spruć, ale najważniejsze, żeby się ne poddawać:))) Marzę, żeby sweterek dziergał się sam:))) Pozdrawia serdecznie:)

      Usuń
  6. Hitofude? ;)
    Mam go w kolejce od nie wiem jak długo...

    Czekam spokojnie na fotki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam go w kolejce odkąd się pojawił:)) Dziękuję za cierpliwość, postaram się długo Cię nie wystawiać na oczekiwania:))) Pozdrowienia:)

      Usuń
  7. Chusta wygląda bardzo ciekawie:) Sama ostatnio sprułam płaszczyk a miałam już zrobione od góry do pasa:) Ale lepiej spruć te trochę niż całość:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, widocznie tak miało być, nitka pójdzie na co innego:))) Dziękuję i pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Dobrze znaleźć pośród całego braku czasu - czas na lekturę i dzierganie :) Trzymam kciuki za sweterek :) A przetwory..mmm..truskaweczki pewnie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lektura i dzierganie czasami zastępuje a nawet jest lepsze od tysiąca terapii:)) Przetwory to a jakże truskaweczki, zblendowane i zamrożone, bez cukru:))) Pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Nieraz nie ma rady - trzeba pruć. Taka Leśmianowa zniszczota - pieszczotliwe zniszczenie - po co ma leżeć niechciany.
    Życzę dużo optymizmu i sił, żeby go krzesać w sobie. Pozdrawiam ciepło i serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za poetyckie pocieszenie, przyda się:))) Wierzę, że wszystko będzie dobrze:))) Pozdrawiam serdecznie:))

      Usuń
  10. Co to, co to w tych pojemniczkach? Mus truskawkowy czy pomidorowy? *^v^*
    Wiem dobrze, co masz na myśli mówiąc, że trzeba patrzeć pozytywnie w przyszłość, bo życie nam pozmieniało plany i takie tam..... Życzę, żeby co złe się odmieniło!!!
    Śliczny ten chabrowy kawałek, i kolor i wzór, ale skoro się nie do końca udało, to trudno, zacznij go jeszcze raz. *^v^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mus truskawkowy:)) Na zimę będzie jak znalazł:) Wiem, że Ty wiesz, że mało co od nas zależy i czasami dzieją się rzeczy których się nie spodziewamy, ale nic, trudno, przełknęłam i działam aby coś się zmieniło, przynajmniej tyle, na ile mam wpływ:) Może to dziwne, ale zupełnie mi nie żal tego sprutego, ot stało się, zacznę od nowa:))) Pozdrawiam Cię serdecznie:)))

      Usuń
  11. Ja robię sweter, który już prułam 4 razy... Może w końcu ruszę do przodu, ale i tak najważniejsze jest samo dzierganie - to terapeutyczne stukanie druta o drut, przeciąganie nitki po palcu, cudowne odprężenie... Oj dużo można by tak o samym dzierganiu :) Więc jeśli trzeba pruć, to pruj!!! A że wpływu nie mamy praktycznie na nic, to święta prawda i tylko optymizm nas w tej sytuacji ratuje. Gratuluję Ci więc tego optymizmu i trzymam kciuki za poukładanie wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, dziękuję:))) Zadziwiająca jest siła ludzkiego organizmu, choć wydaje się że już więcej nie uniesiemy, to jednak dajemy radę i idziemy dalej, zawsze może być gorzej.... ściskam i pozdrawiam:)

      Usuń
  12. Kocham Twoje dziergadła, wpisy, zdjęcia...
    Tęż pruję :) takie życie, jak się drutuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sposób nie uśmiechnąć się do Twego komentarza, dziękuję:)) Już prawie jestem w tym samym momencie co w granacie, szybko idzie, bo i wzór łatwy do zapamiętania:))) Pozdrawiam:))

      Usuń
  13. Gdy zaczęłam czytać wpis myślałam, że piszesz recenzję książki i już sobie myślę, że to coś dla mnie na teraz, a Ty nie o książce, to życie... Oj też ostatnio tak miałam... snułam plany, ale życie mi je zweryfikowało. Odmulam się i powoli wracam do robótek, do ludzi. Wiolu jestem fanką Twojego bloga i zawsze czytam nowe posty, nie zawsze komentuję i wciąż bieleje mi oko patrząc na Twoje zdjęcia. Dobrze, że bawełnianego sprułaś. Czekam na foty chusty. Wiolu ciepło Cię pozdrawiam i życzę by "Twoje zakręty" wyprostowały się. A kończę moim ostatnio nadużywanym powiedzeniem: "co zrobisz jak nic nie zrobisz, oka nie wyjmiesz". Pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, wszystkie, uśmiecham się, trochę zapominam o tych zakrętach:)) granat jeszcze nie spruty, za dużo roboty, a ja taki leń:)) Dziergam sobie w wolnych chwilach zielony i zarywam noce przy książkach, i tak nie mogę spać... powiedzenie bardzo pasuje do sytuacji, nie mam kompletnie na nią wpływu, mogę tylko czekać, ewentualnie powkurzać się, pozłościć, popłakać ewentualnie przeklnąć sobie, ale i tak kończę na rowerze:)))

      Usuń
  14. Wiolu, tak to w tym naszym życiu jest ... ale ja i tak robię zawsze plany, bez planu nie umiałabym żyć ;) Parę razy dostałam od życia po dupie i to czasami z tej strony z której zupełnie bym się nie spodziewała... ale wtedy robię plan B , a nawet C . Taka nienormalna jestem, ale myślę, że ten niepoprawny optymizm potrafi nam w życiu wiele pomóc. Kochana trzymam kciuki aby wszystko u Ciebie się poukładało.
    A chusty już się nie mogę doczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plan B a nawet C jest niezbędny, też takowe robię, choć dopada mnie czasami paraliżująca niemoc, to paradoksalnie mocno mnie to pobudza do działania, po popłakaniu sobie troszeczkę, zakasuję rękawy i robię, działam na pewno nie siedzę w miejscu, chociaż przyznam sie szczerze, że miło by było aby ktoś zdjął ze mnie te zmartwienia:(( Pozdrawiam:))))

      Usuń
  15. Chusta wygląda przepięknie i czekam na zdjęcia całości!
    Sweterka żal ale cóż... Ja też zbieram się do prucia - trzymaj kciuki!

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam już o Twoich rozterkach względem kidsilka:))) Mimo wszystko chyba loś się do mnie uśmiechnął, że dziergałam z bawełny:))) Nie wiem kiedy zdjęcia będą, doła mam jak z Suwałk do Wrocławia:(( Ehhh, życie..

      Usuń
    2. Wioku, trzymam kciuki żeby wszystko dobrze się ułożyło. Mam nadzieję, że za każdy smutek dostaniesz szczęścia z nawiązką :*

      Usuń
    3. Wioku, trzymam kciuki żeby wszystko dobrze się ułożyło. Mam nadzieję, że za każdy smutek dostaniesz szczęścia z nawiązką :*

      Usuń
  16. Piękna chusta, ciekawy kolor! Szkoda, że musisz pruć. Ale lepiej teraz niż później cały sweter. Ja ostatnio niestety zaliczyłam takie prucie :( Całego! Porażka. No, ale przecież prujemy, żeby było lepiej ;)
    Rozbawiłaś mnie tekstem - "zbliżającej się zimy". Ja się dobrze latem nie nacieszyłam, a Ty już o zimie... No, ale jak się chce jeść truskawki zimą, to tak trzeba :)
    Pozdrawiam, Marta

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękne Twoje udziergi, czasem jednak trzeba spruć,żeby dawały więcej radości. A życie, jak to życie... czasem krzyczymy NIE!!!! a i tak nic z tego. Och gdyby tak być czarownicą...pstryk i już. Pozdrawiam bardzo serdecznie i przesyłam dużo ciepła i dobrej energii na trudny czas. Dobrze,że drutki są zawsze do pozytywnych podkręceń!

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiolu - trzymam kciuki, żeby było dobrze! Mocno trzymam :)
    Tak jak napisałaś w komentarzu powyżej - dzierganie i czytanie to forma terapii - dziergaj!
    A z jakiej to bawełny robisz te sweterki? Bo tak ładnie się błyszczy.
    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, kciuki się przydały, lekarz orzekł, że będzie dobrze:) Dziękuję:) Bawełna to, granat to cable5 , zieleń to safran:))

      Usuń
  19. Nie pamiętam maja...to znaczy pamiętam pierwszy i ostatni dzień i to że kwitły bzy i kaliny....a reszta to jakiś totalny galimatias, najeżony niespodziewanymi zdarzeniami wywracającymi wszystko do góry nogami, wykańczający.....
    Przetrwałam i ostatni dzień maja pamiętam, bo powiedziałam, że jutro będzie już czerwiec i wszystko zacznie się układać :)))
    Może niewiele od nas zależy, ale na pewno to, jak patrzymy w przyszłość...dla mnie ona jest zawsze pełna słońca :) i tego się trzymam :)
    A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój....

    Przede mną tez prucie, ale całego sweterka...nie żal mi, jak mówi Makunka, chodzi o to by dziergać :)
    Chusty nie mogę się doczekać i zamarzył mi się taki sam piękny kardigan na lato...wydziergam, jak nie na to, to może na następne :))))

    Pozdrawiam serdecznie z Wrocławia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze powiedziane, też staram się patrzeć jasno i bez czarnowidztwa, choć niestety mam skłonności do dramatyzowania:)) Przy pruciu najważniejsze jest lajtowe podejście, choć jak wiem, że mam pruć, to potrzebuję głębszego wdechu:))) Pozdrawiam Cię serdecznie:))

      Usuń