Jak tam Nowy Rok? U mnie , oprócz kilku nadprogramowych kilogramów w zasadzie bez zmian i po świątecznym lenistwie , dziś znowu ranna pobudka i powrót dziecięcia do szkoły. Święta minęły bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy, też tak macie? Ale nie zbaczajmy zbytnio z tematu. Na drutach istny maraton. Nie żebym narzekała, ale w styczniu mam zamiar skończyć dwa sweterki, jeden męski już jest skończony, a drugi , tajemniczy robi się. Także czeka mnie jeszcze mała sesyjka pod koniec stycznia, a tu 4 (słownie cztery) kilo do przodu#$%! Zadań i zamierzeń, wręcz wyzwań mam bez liku, ale naprawdę lubię jak coś się dzieje:)))
W ramach książkowego wyzwania u Magdy (klik) przeczytałam ogrooooomne tomiszcze autorstwa Edwarda Rutherfurd'a pt. "Paryż". Dzieło w wersji papierowej liczy sobie prawie tysiąc kartek, więc posiadanie go i czytanie w wersji elektronicznej wydaje się lepszym rozwiązaniem. Książka opowiada losy czterech różnych rodów z różnych warstw społecznych, mamy więc arystokrację, burżuazję, klasę robotniczą i rodzinę żydowską. Losy wszystkich rodów zazębiają się o siebie, meandrują niczym nieposkromiona rzeka wpływając na siebie nawzajem , jak i na rozwój i dzieje tytułowego Paryża. Książkę z czystym sumieniem mogę polecić, prawie tysiąc stron mignęło jak z bicza strzelił , a historie były na tyle interesujące, że z niecierpliwością oczekiwałam dalszego przebiegu wydarzeń. Jedyne co mnie drażniło, to niechronologiczny ciąg wydarzeń, autor skacze z wieku na wiek, z epoki na epokę, raz jesteśmy w XIX w, za chwilę cofamy się do XIII , potem XVII a za chwilę znowu XV. Dziwne, szczególnie na początku, gdy zaznajamiamy się z poszczególnymi bohaterami. Na razie mam dość długich, grubaśnych książek , więc rozglądam się za czymś krótszym , tak chociaż z 300 stron:)))
Pochwalę się jeszcze piernikami , które dostałam od mistrzyni w tym temacie - Asi (dziękuję:))) , aż żal je jeść.
Nie mogłam się też powstrzymać przed zamieszczeniem zdjęć najmłodszej z ulubionym prezentem. Co tam , lalki, co tam gry, nawet słodycze, gdy ma się taki sprzęt! Dzieciak jest najszczęśliwszy na świecie, rozmiar idealny , więc teraz oprócz odśnieżonego podjazdu mamy odśnieżone również trawniki, taka frajda!
Powoli kończę:) Pozdrawiam wszystkich serdecznie życząc pomyślności i nowych wyzwań w tym 2015 roku, oby okazał się lepszy na każdej płaszczyźnie. Następnym razem wrzucę zaległą , malutką sesyjke jeszcze z jesieni, której jeszcze nie zdążyłam zamieścić, więc przy deficycie zdjęć z ukończonych projektów będzie jak znalazł:) Do zobaczenia:))
Wiola:)
Piękne dziergadełka Wiolu. Nie mogę doczekać się pełnej prezentacji. DO sesji jeszcze troszkę czasu zostało, więc przy Twoim temperamencie po dodatkowych kilogramach nie będzie śladu:-) A gdyby nawet? Tak czy inaczej- wyglądasz pięknie. Wszystkiego cudnego w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńElu , dziękuję za wiarę we mnie, czuję się niczym Adam Małysz, czy Justyna Kowalczyk , odpowiednio zmotywowana do bezwzględnej walki o zwycięstwo , z niechcianymi kilogramami:)))
UsuńWszystkiego dobrego w nowym roku:) Ja zgubiłam 2 kg gdzieś przez święta i ich nie szukam:) Swetry zapowiadają się ciekawie zwłaszcza ten w warkocze:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj to zazdroszczę takiego gubienia:))
UsuńOj tam... co tam 4 kilogramy do przodu - za mało, żeby było cokolwiek widać. Będę czekała na sesję zdjęciową z niecierpliwością :-)
OdpowiedzUsuńPiękne robótki - cudne kolory.
Dziecię Twoje młodsze z ulubioną zabawką wygląda cudownie :-)
Szczęścia w Nowym Roku :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiu , dziękuję:) Mam nadzieję , że do czasu ukończenia udziergów śnieg nie zniknie:))
UsuńHmmm, ja nie wiem ile mam kg do przodu. Wagę schowałam...
OdpowiedzUsuńCzekam na premierę sweterków :)
Na mnie też to ustrojstwo łypie złowieszczo okiem:))
UsuńWiolu, Pięknie odśnieżone i zadowolona odśnieżareczka bezcenna. Przy takiej robocie nadwaga nie grozi.! A jak dobrze nie mieć wag, uwierz mi! Tak tylko zauważyłam ,że ubrania mi się na tym chłodzie jakoś pokurczyły, szczególnie spodnie i spódnice. Teraz stel light robię to trochę pochowam mojego nadmiaru. Czekam na tajemnicze udziergi w Twoich przepięknych plenerach. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńGabi, jak właśnie ja nie muszę odśnieżać, bo mam Młodą Odśnieżareczkę, a śniegu u nas jak na lekarstwo, ledwo sanki można ciągnąć, a wagę to ja omijam szerokim łukiem ..... ze strachu i ilekroć na nią stanę mało zawału nie dostanę:))))
Usuńte dodatkowe kilogramy to zmora. tak sobie myślałam w święta - jestem w ciąży, co będę sobie żałować. za dodatkowe 3 kg dostałam burę od położnej. i teraz jest prohibicja na czekoladę. i pączki. na szczęście nie na włóczki i książki :)
OdpowiedzUsuńCiąża jest bardzo niebezpiecznym okresem dla figury, ja w pierwszej przybrałam 35 kg, z czego 15 nie mogę zwalić, także pączki i czekoladę do szuflady:)) A włóczki i książki jak najbardziej bez ograniczeń:)))
Usuńpięnie robótkowo. le masz pomocniczkę.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:))
UsuńNie znam tej książki, a dzieciaczki masz urocze. I znów coś pięknego wyskoczy Ci spod drucików. Ciekawe co:))
OdpowiedzUsuńPodpowiem - swetrzyk:)))
UsuńKochana - jesteś taka ładna, że te kilka kg nic nie znaczy! A ile robótek, jej! Mała z łopatą jest po prostu rewelacyjna!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Asia
No niestety widać i to szczególnie na gębie:)))Trza się porządnie za siebie zabrać i więcej się ruszać, co oczywiście jest sprawą oczywistą , ale dla mnie w zimie chyba niewykonalną:)))
UsuńKsiazka wydaje sie ciekawa, ja tylko jakos nie moge przekonac sie do czytnikow i nawet 1000-stronicowe ksiazki czytam papierowe, a czytnik lezy w szufladzie;) Pozdrawiam cieplutko, u mnie sniegu malusko, ale straszny ziab i do tego wieje jak na Uralu:)))) Usciski:)
OdpowiedzUsuńOsobiście też wolę wersje papierowe, ale ostatnio naprawdę przekonuję się do czytników, szczególnie, że ja czytam tylko wtedy gdy usypiam Młodszą, ma być ciemno, cicho , a mama ma być na wyciągnięcie ręki w pozycji leżącej, taki czytnik chyba jest stworzony dla rodziców małych dzieci, naprawdę fajna sprawa:)))
UsuńMała z łopatą jest cudna! Korzystaj, bo jak wyrośnie, to ani rozmiar, ani kolor ani kształt nie zachęci do odśnieżania. Książki nie czytałam, ale miło zachęciłaś. Pozdrawiam gorąco z zaśnieżonej również Ustki:)))
OdpowiedzUsuńNie przypominaj mi nawet, że dzieci tak szybko rosną i później jakikolwiek kontakt ze "starymi" to obciach i ble:) Zobacz, że coś nas łączy oprócz tego, że wszędzie mamy daleko i mieszkamy na końcu świata, klimat mamy podobny i nawet śnieg jest:)))
UsuńAle masz fajną odśnieżarkę! :) I jakie piękne udziergi w tle!
OdpowiedzUsuńOdśnieżarka rzeczywiście słodka i urocza:)))
UsuńWitaj po przerwie :) Kilogramy chętnie przygarnę. A ten prezent dla Małej superowy :) Wszyscy są zadowoleni :) Czekam na skończone sweterki. Szary.. hm... już go lubię :) za te warkocze :)
OdpowiedzUsuńpa, Marta
Naprawdę? Chętnie pozbędę się z 15 kilo żywej masy:))
UsuńWiolu jak patrzę na tę łopatę, to widzę, że najmłodsza pokonała wszelkie choróbska i w nowy rok wkracza zdrowiuśka. W temacie nadprogramowych kilogramów, to solidaryzuję się z Tobą i również odłożyłam zapasy tłuszczyku. Czekam na foty sweterków. U Ciebie sesja zawsze wypada wzorowo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJolu, Młodsza jeszcze przez styczeń nabiera odporności i nie wraca do przedszkola, jakbym ją teraz puściła, to po dwóch dniach byłaby z powrotem w domu, także miesiąc jeszcze w domu , a potem znowu, dopóki nie przestanie kaszleć w nocy , a co za tym idzie całkowicie i ostatecznie nie wyzdrowieje, to zostanie w chałpie, może , bo przecież jestem w domu:) Pierwsze zdjęcia pewnikiem za miesiąc będą z tych swetrów co je widać, a wcześniej może coś jeszcze się znajdzie do wstawienia:))
UsuńFajnie, Wiolu, że napisałaś kilka słów o "Paryżu", mam tę książkę w czytniku i czuję się zachęcona do lektury. Sweterki zapowiadają się bardzo fajnie, szczególnie ciekawa jestem oczywiście tajemniczego... :-) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńZ "Paryża" byłby niezły serial kostiumowy , czego tam nie ma i Rewolucja Francuska, stawianie Wieży Eiffla, pogrom protestantów w Noc Św. Bartłomieja, nie zapominając też o głównych bohaterach powieści, jedyny minus, że czytanie długo trwa, ale to też może być ostatecznie plus:)) Tajemniczy też jest dla mnie tajemnicą, bo ciągle na drutach i na krótkich żyłkach, więc przymiarka dopiero jak skończę, chyba , że się nie polenię i zmienię na inną żyłkę:)))
UsuńMała rzecz a cieszy :))) Najważniejsze, że dziewcze zadowolone :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać Twoich sweterków, na pewno będą zjawiskowe. A jak możesz to podrzuć mi trochę weny do czytania. Od zeszłego roku mijam się z książkami i już mnie to zaczyna irytować :/
Monika, pamiętam, że jak Młodsza była młodsza, to też nie było mi po drodze z książkami, wolałam sobie w wolnym czasie podziergać, a poza tym gdy tylko zaczynałam czytanie, to szybko zasypiałam nad książką, poczekaj , wena sam przyjdzie , w odpowiednim momencie, buziaki:)
UsuńTo się dzieje u Ciebie :))) A operatorka odśnieżarki urocza :)))
OdpowiedzUsuńWarkoczyki na jednym i kolorki na drugim- cudowne. Ale najwieksze szczęście- dać dziecku łopatę! Jak to nigdy nie wiadomo co kogo ucieszy.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najwełniastego w Nowym Roku ;)
OdpowiedzUsuńPięknie zaczynasz nowy rok ;) Jestem ciekawa ostatecznego efektu.
A młoda, no cóż, nie od dziś wiadomo, że dzieciom i kotom do zabawy wystarczy karton, a nie jakieś wymyślne zabawki ;)
Co tam kilogramy, pogoda ducha najważniejsza:) Wszystkiego najcudowniejszego w Nowym 2015 :)
OdpowiedzUsuńsweter w tle w pięknych kolorach. A dziecko dzielne jest, że hej!
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy to samo na drutach:)
OdpowiedzUsuńI tez miałam takiego odśnieżacza kiedyś ...
Do takiego tomiska raczej się teraz nie zabiorę, ale może kiedyś jak już wypłynę na spokojniejsze dla myśli wody...
PS. moja waga wspaniałomyślnie w wigilię pokazała low battery :D
pozdrawiam cieplutko - i oby do wiosny
Zdaje się,że dziergamy to samo?Też mi się troszkę w święta przytyło i czas chyba wziąć się za siebie,bo w nowym tajnym projekcie będę koszmarnie wygladać jak mi się nie uda zgubić tego nadmiaru!Pozdrawiam ciepło:)))
OdpowiedzUsuńSweterki zapowiadają się pięknie, zielony kolor - cudo :) Książka zapowiada się bardzo ciekawie, no i ma bardzo ładną okładkę - ja niestety z tych co oceniają po okładce ;) A do zrzucenia 4 kilo, wystarczy słodkie odciąć, i po miesiącu nie powinno być po nich ani śladu - przynajmniej u mnie to działa :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Jak spojrzałam na okładkę książki, którą przeczytałaś, to mi się "Cień wiatru" skojarzył (aż sprawdziłam czy rzeczywiście jest jakaś różnica... :-)
OdpowiedzUsuńRównież czekam na swetrowo-plenerową sesyjkę. Śniegi mają wkrótce wrócić, więc jest nadzieja, że i zdjęcia będą zimowe i Odśnieżareczka będzie miała co robić. A swoją drogą - wiesz, z takiego hobby się nie wyrasta... :D
Najmłodsza z łopatą wymiata. Chociaż sweterki, nie powiem, też ładne. Omatko, ależ to dziecko pracowite jest. Tylko zazdrościć. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńZanęciłaś tymi sweterkami i nie mogę się doczekać co to za piękności nam pokażesz :)
OdpowiedzUsuńA poświąteczne kilogramy? Nie martw się nimi :)
Córcia z łopatą wygląda świetnie i coś widzę, że raczej ją takie zabawy pociągają niż lalki :)
A swoją drogą u mnie śniegu ani widu ani słychu, tylko deszcz....
Pozdrawiam cieplutko.
Również wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku! Widzę, że dużo się u Ciebie dzieje. Czekam z niecierpliwością na zdjęcia efektów :-) Paryżem mnie zaciekawiłaś, zrobię podejście i zobaczę czy podołam z takim grubasem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFajne robótki, szczególnie ten wielobarwny. Ciekawe co to będzie :)) Pomocnica jaka zadowolona, nie boi się pracy. Takich ludzi nam potrzeba :D Wszystkiego Dobrego!
OdpowiedzUsuńJa ostatnio właśnie głównie takie krótkie książki czytam i chętnie sięgnę po coś dłuższego, a Paryż to zawsze dobry wybór :)
OdpowiedzUsuńCo do małej "odśnieżarki" to widok jest ekstra (a sąsiedzi i przechodnie myślą sobie pewnie, że rodzicom się nie chce, to dziecko wysyłają do odśnieżania i nawet im do głowy nie przyjdzie, że to przecież świetna zabawa)
Kolorki świetne, a dzieciaczki urocze☺☺☺
OdpowiedzUsuńKurczę, 37 świąt już przeżyłam, ale ani razu nie zdarzyło mi się w ciągu tych kilku dni przytyć, choć jedzenia sobie nie odmawiam. Jak to się robi?
OdpowiedzUsuńFajną masz odśnieżarkę. Którejś zimy brat swojego rocznego synka do tej roboty "zagonił", zresztą nie miał innego wyjścia, jak mu się maluch na łopacie uwiesił, bo on "cie" jak tata.
Pierniki pierwsza klasa! Możesz przed świętami zamówić partię pierniczków z dziurkami, do powieszenia na choince, będą długo cieszyć oczy! *^v^*
OdpowiedzUsuńJa po świętach nie przytyłam, ale i tak zaczynam odchudzanie, bo muszę się zmieścić w jedyne zimowe spodnie, jakie mam. Kupienie spodni (jeansów) na mnie to marzenie ściętej głowy...
Ja też teraz tomisko przerabiam, ale w porównaniu do Twojego moje nie idzie tak łatwo. Wzięłam się za "Zbrodnię i karę", jestem już w połowie i gdyby nie to, że chcę przebrnąć przez klasykę, to bym już dawno porzuciła tę książkę...
OdpowiedzUsuńPrzesyłam uściski!
No to książka już nie dla mnie, bo u mnie musi być wszystko chronologicznie ułożone inaczej się gubię, niestety.
OdpowiedzUsuńA twoje dziewczyny miały chwilę uciechy na śniegu, moja nawet chyba nie zauważyła tych opadów, a teraz już prawie po śniegu i oby tak do wiosny.