Jednym słowem, sprułam! Miałam już skończoną całą część ozdobnego karczku, ale już nie mam:( Oto co zostało:
Pięknie zwinięte gdzieś z 600 metrów włóczki. A co poszło nie tak? Próbka zrobiona, robiłam rozmiar M/L ze względu na cieńszą włóczkę i na cieńsze druty, aby wcelować w M. W zasadzie już na samym początku mogłam wziąć pod uwagę wyliczenia z mojej próbki i z próbki Asi, jak można było się domyślić jedna z próbek była większa, a druga mniejsza, biorąc pod uwagę to co napisałam powyżej przyjęłam , że to moja próbka była mniejsza , jednak po pierwszych przymiarkach sweterek okazał się zbyt luźny, ale wypierałam z siebie te myśli zakładając, że jeszcze za wcześnie na ostateczne przypuszczenia, więc dziergałam do okolic pod biustem i niestety centymetr nie kłamał 110 w biuście , to dużo za dużo, jeszcze raz wróciłam do próbek i jak byk jedna większa, druga mniejsza, tylko, że niestety to moja była ta większa!!!!:(((((( Zwalam te moje rażące zaniedbanie na efekt euforii i w ogóle ekscytacji całym wzorem, po prostu stało się i już, sama nie potrafię tego wyjaśnić, chwilowa pomroczność, czy jak? Nie będę opisywałam momentu prucia , wspomnę tylko o łzach w zamkniętych oczach, nie mogłam na to patrzeć. W tej chwili liżę rany i nadrabiam straty. Idzie mi dobrze, ale niestety wszystko się opóźni gdzieś o jakiś tydzień. Nauczka na przyszłość: dwa razy porównaj próbki!!!!
Ja uwielbiam! Mam bardzo malutki ogródek, ot parę metrów, ale w ilości obsadzeń lawendy mogłabym konkurować z ogródkami na francuskiej prowincji:)
Kilka migawek z mojego "ogródeczka". Zdjęcia zrobione dosłownie przed chwilą, więc niestety już bez słoneczka:)
Chaberek. |
Szałwia. |
Clematis. |
Lobella. |
Naparstnica. |
Clematis. |
Królowa róża. |
Jestem w trakcie kolejnej książki, ale postanowiłam , że będę mówić o książkach dopiero wtedy, gdy je przeczytam, więc recenzja za tydzień.
Przed nami kilka dni wolnego więc życzę wszystkim udanego długiego weekendu!
Pozdrawiam serdecznie Wiola.
Piękne kwiaty, piękne zdjęcia :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również:))
UsuńWspółczuję. Niestety znam ten ból :* Będzie dobrze i trzymam kciuki za poprawne już wykonanie Nelumbo.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka! Marta
Łut szczęścia by się przydał:)))
UsuńPrzeżywam razem z tobą, ale za to sweterek będzie extrą! No i nauka popłynęła szeroką rzeką ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę pasji ogrodniczej! Kwiaty piękne choć u mnie pewnie by zdechły :/
Wrazam do patrzenia na zdjęcia wyszły cudownie!
Ogrodniczka ze mnie marna, a kwiaty są tak dobrane, żeby przeżyły mój chwilowy brak zainteresowania, ogród mam od trzech lat i na razie prawie wszystko przetrwało:)))
UsuńJakbym czytała o swoich potyczkach :) Też znam ten ból, bo pomimo, że robię próbki i tak nie mogę wycelować w odpowiedni rozmiar i tym sposobem ostatnio na 4 zrobione sweterki noszalny jest jeden, w którym kompletnie nie przejmowałam się rozmiarem i robiłam "na oko" :)
OdpowiedzUsuńMiłość do lawendy podzielam, chociaż długo nie widziałam w niej nic szczególnego - kojarzyła mi się z zawieszkami na mole i łazienkowymi specyfikami...
A tak w ogóle to dzień dobry bo pomimo, że na bloga zaglądam już jakiś czas to pierwszy raz się odzywam :)
Mam nadzieję, że tym razem wceluję w rozmiar, jak nie, to trzeba będzie się odchudzać:) W sumie to dobry pretekst:) Strasznie się cieszę z każdego komentarza, każdy jeden czytam i na każdy staram się odpowiedzieć, tym bardziej cieszy mnie Twój , także oficjalnie Cię witam i mam nadzieję na ponowne odwiedziny:))))
UsuńOj, bardzo współczuję... Wiem, co to znaczy. Ale to zawsze jakieś doświadczenie, więc patrz na to pozytywnie. Ogród przepiękny, bardzo lubię lawendę :)
OdpowiedzUsuńPewnie człek zawsze czegoś nowego się nauczy, wszak everlasting sock jeszcze nigdy nie prułam:)) A w ogóle dało mi to do myślenia i zastanawiam się , czy zdarzyło się tak, że nie prułam jakiejś rzeczy robiąc ją, chyba nie?
UsuńJak zobaczyłam motek w miniaturce to od razu naszła mnie myśl, że sprułaś, ale nie chciałam uwierzyć puki nie przeczytałam :( przykro mi strasznie. Wyobrażam sobie co czułaś, ach każde nawet najmniejsze prucie boli. Ale głowa do góry, teraz już pójdzie gładko :)
OdpowiedzUsuńTeraz to już MUSI być dobrze, bo jak nie będzie, to nie wiem, jak to przeżyję:)))
UsuńOjej, a było tak pięknie! Ale będzie równie pięknie, albo nawet piękniej. Mój ogród ciągle czeka n aferię barw.Nadmorski klimat wstrzymuje wybuch kolorów letnich kwiatów. Poczekam i też będzie pięknie. Może nie aż tak, bo lawendy nie mam tak dużo. Ale calkiem ładnie u mnie bywa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWciąż mnie zadziwiasz, wcześniej stwierdzeniem , że masz wszędzie daleko, a teraz o późniejszym kwitnięciu kwiatów, całe życie myślałam , że to u mnie klimat najmniej sprzyjający kwitnieniu, wiosna zawsze przychodziła najpóźniej, a zima zawsze najwcześniej,o odległościach nie wspomnę , a tu proszę ktoś ma tak samo:))) Pozdrawiam:))))
UsuńWspaniałą masz lawendę! W tym roku pokusiłam się o własną, dwie doniczki na początek... ale moje kwiatki troszkę inaczej wyglądają, ale pachną cudownie ;-)) Piękne masz kwiaty na ogrodzie ;-)) Trzymam kciuki za sweterek, nie poddawaj się ;-))
OdpowiedzUsuńDziękuję! Nie ma takiej siły, która by mnie odwiodła od zamierzonego celu, chociaż nie chcę znać swoich myśli, gdybym musiała powtórzyć tę operację po raz drugi, także sama trzymam kciuki za siebie i z lekką obawą wyczekuję następnego mierzenia:)
UsuńBędzie dobrze. Grunt, że nie wypierałaś rozbieżności za długo, sprułaś i poprawiasz błąd. Będziesz teraz mądrzejsza o to pierwsze podejście i pójdziesz jak burza :)
OdpowiedzUsuńTeraz zanim zacznę , to dwa razy pomyślę, ale ja z natury wyrywna jestem i strasznie się na wszystko napalam i stąd później różne "niespodzianki" wychodzą:)
UsuńP.S. Jak tam, buty zdarte? Strasznie mnie ciekawi gdzie chodziliście i mam nadzieję , że pogoda dopisała:)))
Pogoda dopisała, a buty zdarte umiarkowanie. Jak wrócę do domu (już niedługo), to parę zdjęć wrzucę, tak zupełnie nie a propos robótek :)
UsuńStrasznie się cieszę, bo nie ma nic gorszego jak lejący się deszcz za kołnierz, no i czekam na zdjęcia:)))
UsuńOjoj :( To wspieram Cię Wiolu w bólu prucia (dla mnie niedziela była takim dniem)! Ale tak jak pisze Marysia - lepiej pruć i być zadowolonym!
OdpowiedzUsuńNaszym hasłem powinno być : "Bez prucia nie ma kołaczy" trochę bez rymu, ale sens zachowany:))) Pozdrawiam:)))
UsuńWspółczuję sprutej robótki, okropne uczucie a sweterek zapowiadał się pięknie. Najważniejsze, że się nie poddałaś i będziemy go mogły podziwiać. Zazdroszczę lawendy, miałam kiedyś jeden krzaczek ale chyba mi przemarzł. Takie lawendowe łany muszą się pięknie prezentować. Mówisz, że masz malutki ogródek a kwiatów w nim co nie miara. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW moim przypadku przesadyzm idzie w każdej dziedzinie, za dużo włóczek, za dużo kwiatków na małej powierzchni, za duży bałagan w domu, za duży debet na karcie i można wymieniać w nieskończoność , tylko czasu za mało:)))
UsuńDzierganie bez prucia nie ma sensu. Jeśli ma być perfekcyjnie, wyjątkowo, dobrze- trzeba spruć, inaczej sweter nie nadaje się do noszenia tylko do położenia na półkę. Głowa do góry i do przodu. To tak jak z ogrodem-co roku od nowa... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa!
Usuńszkoda sprutej robótki ,ale za to masz śliczne kwiaty :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam lawendę :)
Dzięki! Zawsze to jakaś pociecha:)
UsuńNie martw sie - nie jestes sama w tym pruciu. Ja tez w tym tygodniu pruje. Przyjmnosc dziergania po prostu bedzie trwac dluzej. Ja tez bardzo kocham kwitnaca lawende. Sliczne te Twoje kwiaty. Nie wiedzialam ze jestes taka znawczynia kwiatow i potrafisz je wszystkie opisac. Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńWięc znam Twój ból:) A kwiaty zawsze poprawiały mi nastrój, mam wrażenie , że chyba po to zostały stworzone, aby na nie patrzeć:)
UsuńŚliczny ogródeczek. Lawenda z innymi kwiatami pięknie ozdabiają twoja przestrzeń. Ciesz się tym. Sweterek się zrobi. Powodzenia
OdpowiedzUsuńWspółczuję prucia i podziwiam kwiatki, naprawdę piękne. Moja lawenda prezentuje się skromnie przy Twojej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBoli mnie razem z Tobą Wiolu:-) Ale tak widocznie miało być. Pozdrawiam serdecznie. Zdjęcia- jak wszystkie- cudowne:-)
OdpowiedzUsuńOj szkoda, ale lepiej teraz niż po całości, a na pewno szybciutko nadrobisz :)
OdpowiedzUsuńKwiatki śliczne, szczególnie te dzwoneczki.
Też tak siebie pocieszałam:))
UsuńWiolu! nie wiem czy zgodzisz się ze mną bo mam nietypowe podejście do problemu. Na prawdę Ci współczuję bo dzieło sprute i praca niby na marne poszła poszła, ale zachęcam żebyś popatrzyła na to inaczej: o ile dłużej będziesz teraz obcować z cudowną włóczką, którą przerobisz na nelumbo wymarzone. Teraz pójdzie Ci lepiej po pójdziesz przetartym szlakiem i wypróbowanym wzorkiem. Będziesz od nowa rozkoszować się cudowną włóczką, która bez szwanku wyszła z prucia i pozwoli się przerobić na cudowny sweterek i podda się pracy Twoich rąk. Na prawdę jesteś artystką i jeszcze raz przystąp optymistycznie do przyjemności tworzenia. Pozdrawiam druciarsko!
OdpowiedzUsuńGabi! Ty to wiesz jak człowieka podtrzymać na duchu i zmobilizować do działania, aż wstyd mi , że się tak nad sobą użalałam:)))) To prawda, żal sprutego, ale idę dalej, bo właściwie sprawia mi to przyjemność, ot taka mała perwersja hihihi:))))
UsuńDoświadczenia nas uczą całe życie. Czas znowu robić , nie zamartwiać się a sweterek będzie jeszcze piękniejszy. Piękne kwiaty:)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńNo i masz babo placek. Ale Ty Wiolu jesteś mega dobrze zorganizowana i wogóle jakiś cyborg więc nie zdziwię się jak za kilka dni pochwalisz się nowym mniejszym jeansem. Pozdrawiam i trzymam kciuki. U mnie chwilowo cisza. Wracam do zdrowia, ale o tym później.
OdpowiedzUsuńJola, przemiła jesteś , ale ja tylko do dziergania takie zacięcie mam, no i może jeszcze do biegania, no i może do roweru, a reszta niech będzie milczeniem hihihi:) Mam nadzieję, że nic poważnego Ci nie dolega?
UsuńWalec mnie nie przejechał, ale przyczepiła się do mnie taka pierdołowata przypadłość, która już trzeci tydzień uprzykrza mi życie. Przez chwilę myślałam, że już wychodzę na prostą, ale nie musi jeszcze trochę mnie pomęczyć. Jeszcze troszkę i skrobnę jakiegoś posta. Pozdrawiam
UsuńBardzo mi szkoda, że musiałaś pruć... Znam ten ból, ale na pocieszenie powiem, że ja zawsze jak pruję, to potem sweterek wychodzi rewelacyjny! A jak nie pruję, to coś jednak jest nie tak, pomimo rozmiaru dobrego - taka pewnie klątwa dziergalnicza nade mną ciąży :)
OdpowiedzUsuńCudne kwiaty, szczególnie te niebieskie :)
Pozdrawiam,
Asia
Z tą klątwą to coś musi być na rzeczy, chyba mi się nie zdarzyło na razie nic nie pruć, ale może to coś w rodzaju chrzestu, musi być i kropka:))
UsuńOj, smutna historia z tym pruciem, ale powiem szczerze, gdybym sama doczekała się takiej lawendy to byłabym w stanie chociaż na chwile zapomnieć:) Ja kocham lawendę, ale nie mogę się doczekać swojej:( W zeszłym roku zasiałam i jakaś taka niezdecydowana do tego roku i nie kwitnie. W tym roku posadziłam już gotowe - wysoka i niską i czekam, kiedy się zagęszczą i będą tworzyć piękne kępy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dagmara
wloczkowefikumiku.blogspot.com
Moje krzaczki mają trzy lata i zawsze mam cykora, czy zakwitną po zimie, ale dają radę i rok w rok cieszą mnie niezmiernie, pozdrawiam:)
UsuńNie ma co płakać nad rozlanym mlekiem :-) Za to teraz Twój sweterek będzie doskonały - zobaczysz.
OdpowiedzUsuńWierzę w Ciebie.
A Twój ogród... zaczarowany ogród... jest po prostu doskonały! Brakuje mi słów, aby oddać swój zachwyt. Clematis ma niespotkane przeze mnie kwiaty. Śliczności !
Pozdrawiam serdecznie.
Pewnie, już podniosłam się po porażce i zasuwam dalej:)) A powojniki kupiłam kiedyś sztuk kilkanaście przez internet i te dwa przyjęły się i kwitną jak szalone:)) Pozdrawiam:))
Usuńoooooooooooo znam ten ból, przerabiałam to w ostatnim tygodniu,, no ale nie ma co ubolewać tylko trzeba nadrobic stracony czas :)
OdpowiedzUsuńNie ustaję w nadrabianiu:))))
UsuńCzyli masz zdrowie zabierać się ponownie za niego? Podziwiam, bo ze mnie taki raptus, że na bank rzuciłabym tym w cholerę ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze , że taka myśl mi śmignęła, ale nie będzie Nelumbo pluć mi w twarz i już nadrobiłam straty, dzierga się fantastycznie, mam nadzieję , że teraz nie okaże się za mały hihihi:))
UsuńLepiej pruć niż ma denerwować i zalegać w szafie chociaż wiadomo, że roboty jednak szkoda. Za to przetestowałaś włóczkę na okoliczność prucia i znowu zaczynasz Nelumbo :))) Lawenda i u mnie kwitnie, niestety tylko w doniczkach za to też hurtem :))) Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJestem za , a nawet przeciw:))) A lawenda w każdej postaci wywołuje u mnie uśmiech na gębie, pozdrowionka:)))
UsuńBardzo lubię! Choć o kwiaty w domu nie dbam, to te dzikie na wolności wielbię po stokroć! Mam nadzieję, że kiedyś Cię odwiedzę i podziergamy wspólnie w twym ślicznym ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię najserdeczniej jak potrafię :)
Ewa, trzymam za słowo:))) Pokazałabym Ci moje ukochane miejsca i w ogóle:))) Nie ma dnia żebym nie pomyślała o Tobie i o tym co porabiasz na Swojej Islandii, mam nadzieję , że moje pozytywne fluidy docierają:))) Moc pozytywnej energii w Twym kierunku ślę:)))
UsuńNo to jesteśmy dwie. Ja też właśnie zorientowałam się, że jeden przód wyszedł za długi. Nawet łudziłam się, ze pranie wyrówna robótkę. Niestety będzie prucie. Mam nadzieję, że teraz pójdzie nam gładko i bez przeszkód. Trzymam za ciebie kciuki. Lawenda cudowna, zazdraszczam ogródka.
OdpowiedzUsuńAsia
Czasem się naprawdę serce kraje jak się człowiek napracuje , nakombinuje, a tu potem klops pruć trzeba!!!!
OdpowiedzUsuńAle za to Twoja lawenda, a i też inne kwiaty prezentują się wspaniale!!!! Cudne ujęcia !!!! A ogród sprawia wrażenie ogromnego :)
Pozdrawiam serdecznie i powodzenia!!!!! :)
uuuuuuuuuu współczuję tyle roboty ...... piękne, pachnące roślinki:)!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wszystko obejrzałam i przeczytałam, ale już wiem, że warto. Sweter zapowiadał się wyśmienicie i wierzę, że przy następnym podejściu już wszystko będzie tak jak to sobie wymyśliłaś."Wszystko za życie" wpisane na listę do obejrzenia.Dziękuję.
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Wiolu przesliczne kwiatki, mam nadzieję, że napiszesz ze otrząsnęłas się po pruciu i że Nelumbo rozkwita. Trzymam kciuki i pozdrawiam cieplutko Beata
OdpowiedzUsuń