Niedawno pisałam, że nie zauważyłam lipca, jednak nastanie sierpnia kompletnie mnie zdziwiło. Czy czas mógłby na chwilkę zwolnić? Wciąż nie wybrałam się wraz z rodzinką na urlop, mam nadzieję, że nie będę go odkładała w nieskończoność, bo nim się obejrzę, będę dzieciom kompletować wyprawkę i sprawdzać zawartość plecaków:) Odbiegam zbytnio od tematu, a chciałabym opisać wrażenia z czytania książki , z własnej i nieprzymuszonej woli oraz w ramach Wspólnego czytania i dziergania - link do akcji na blogu Magdy:)
Historię już znałam wcześniej z ekranizacji , bardzo udanej. Mowa tu o książce John'a Greena "Gwiazd naszych wina". Jakże inne odniosłam uczucia, w stosunku do tej książki , niż do przeczytanych wcześniej "Papierowych miastach". Niejednokrotnie zastanawiałam się, czy gdybym najpierw obejrzała film, a później przeczytała książkę, to czy podobałaby mi się bardziej , tak jak było to w przypadku "Gwiazd naszych wina". Film właśnie wszedł do kin, więc bardzo jestem ciekawa, ale wróćmy do tematu. Czy jest ktoś jeszcze kto nie zna historii Hazel i Augustusa i ich bardzo dojrzałej , intensywnej i krótkiej miłości? Zarówno książka, film i jak widać w tle, ścieżka dźwiękowa z filmu zapadły mi głęboko w świadomość. Rewelacyjne dialogi, trudna treść, lecz dostarczająca nam odbiorcom nieopisanych wręcz emocji i przede wszystkim wzruszeń. Razem z dwójką bardzo młodych bohaterów przeżywamy wiele. Świadomość śmiertelnej choroby, strach przed miłością i zranieniem tej drugiej osoby, w końcu poddanie się uczuciu i przyjęciu tego co ostateczne. Wspaniała książka, wspaniale zarysowane postacie głównych bohaterów i rewelacyjny Mistrz Planu Drugiego - pisarz Peter Van Houten. Czuję się całkowicie znokautowana przez tę książkę. Czy ktoś czytał? Podobała się Wam?
Na drutach test sweterka. Hegemonia chust przełamana. Już się wydziergał i się suszy. Termin ukończenia odległy , więc zdjęcia co najmniej za miesiąc:)
A poza tym:
Sezon ogórkowy rozpoczęty. Pomocnik pomagał , nawet zbyt szybko się nie znudził, więc wklejam zdjęcia dla potomności:)
Udało mi się też obfotografować chustę. Długo czekała aż wypada się wszelki możliwy deszcz, wywieje największy wiatr i w końcu nastanie światłość...a wraz z nią upały:) Uchylę rąbka tajemnicy i pokażę odrobinkę:))) Mam nadzieję, że się ogarnę i posta szybko zamieszczę, chociaż temperatura za oknem rozleniwia...
Czy może ktoś wie co to za kwiaty? Trafiłam na nie podczas moich codziennych wojaży rowerowych, z daleka wyglądały jak wrzosy, ale wrzosy to nie są, a do tego mają niesamowicie kłujące liście. Kucnięcie dostarczyło mi niezapomnianych wrażeń, o rozdeptaniu konika polnego , który wpadł mi między podeszwę stopy a sandał, nie wspomnę. Wyjątkowo tłusta sztuka, a tu na złość tyle sprzączek, myślałam, że rozpinanie buta nie skończy się nigdy.
Na koniec perełka:) Zdjęcia Naszej Trójcy. Mam nadzieję , że dziewczyny nie podadzą mnie do sądu o wykorzystanie wizerunku bez zgody:) Jak widać jest wesoło:)))
Po prostu ten szczery uśmiech na naszych twarzach mówi wszystko:) Od lewej Asia, Magda i ja:)
Dziewczęta! Znajomość z Wami wprowadza mnie na wyżyny Życia Towarzyskiego przez duże Ż i T, sprawia, że życie nabiera sensu i niewypowiedzianej wręcz radości:) No nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zamieścić tych zdjęć:)) Wiem, że Wy też się uśmiechniecie i przypomnicie sobie z czego się śmiałyśmy;)
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i dziękuję za wszystkie cudowne komentarze pod poprzednim postem:)))
Wiola.
To czekam na zdjęcia chusty:) A kwiatki to może wrzośce? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUrlop niestety już za mną, mnie też sierpień zaskoczył... Ale ogórki przede mną i naprawdę muszę się pośpieszyć.
OdpowiedzUsuńTakie spotkania są cudowne!
Och... ogórki... Trochę już zrobiłam ale muszę rzeczywiście przycisnąć, póki jest czas :))
OdpowiedzUsuńJa kiszę też cukinię (bez skórki). Absolutnie polecam! Wychodzi strasznie kwaśna i rozpływa się w ustach !
Ta roślina, jeśli dobrze widzę /potrzebny byłby widok liści, aby ocenić / to bluszczk kurdybanek.
OdpowiedzUsuńAch Wiolu nie masz pojęcia jak chętnie bym tam z Wami przysiadła...albo Wy przyjdźcie do mnie w najbliższą sobotę (8 sierpnia mam zjazd dziewiarek w ogródku)!! :-)
OdpowiedzUsuńwykonanie chusty, zdjęcia i Modelka to mistrzostwo świata (jak zwykle)...
Pozdrawiam ze środka patelni...:-)))
Zazdroszczę spotkania. Sezon ogórkowy- brrrrr. Wczoraj do 21.oo walczyłam z ogórasami, a myślę, że 20kg to cały czas za mało na możliwości konsumpcyjne mojej rodziny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńosz... jaki kolor cudowny!!! już zazdroszczę sweterka :) Książkę czytałam i film oglądałam - bardzo poruszające w obu wersjach. Do papierowych miast się przymierzam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Chusta choć skryta i tak widać, że piękność!
OdpowiedzUsuńZanęciłaś książką - wpisze na listę do przeczytania :-) Oj, i znów te widoki - zazdroszczę i ich i odległości do nich :-) Czekam na chustę, tupiąc z niecierpliwością nóżkami ;-)
OdpowiedzUsuńOd razu widać, że było wesoło na spotkaniu! *^O^*
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki/filmu, ale jest chyba trochę podobna do słynnego Love Story z 1970 roku.
Obłędnie piękny kolor włóczki na pierwszym zdjęciu! A ogórki też muszę kupić i nastawić, może jutro? Będę na dużym bazarze, będzie duży wybór. ^^
No masz, a ja taka nieumalowana ;-)
OdpowiedzUsuńJak zwykle narobiłaś smaka na zdjęcia, chustę już widziałam, ale zdjęcia mnie jak zwykle intrygują.
Książka w kolejce, czeka na przeczytanie, a potem dopiero film.
Czekam na zdjęcia, kolor włóczki na pierwszym zdjęciu wygląda obłędnie...
OdpowiedzUsuńZanęciłaś i tez nie mogę się doczekać zdjęć po tak ciekawych zajawkach.
OdpowiedzUsuńA spotkanie przebiegło bardzo wesoło, jak widać.
Omatko, Wiolu droga, no przecież stawiasz tak wysokie progi przymiotnikowe, że już nie wiem co pisać. Obłędnie było, zjawiskowo też, i cudnie, i ślicznie, i bosko, i uroczo, i obłędnie (a, to było). Po prostu nie wiadomo co pisać. :D
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia zajawki z chusty. I miska ogórków - bezcenna - uwielbiam widok przetworów we wszystkich fazach przetwarzania.
I jeżeli byłabyś tak uprzejma zapodać ten link na prowizoryczny łańcuszek - jestem ciekawa.
Pozdrawiam serdecznie i pod wielkim urokiem pozostaję :)
Historii Hazel i Augustusa nie znam, ale mam zamiar poznać w kolejności najpierw książka, później film.
OdpowiedzUsuń