Dawno mnie nie było , więc zebrałam się i piszę. Właściwie to wszystko przez rany wojenne, które poniosłam w starciu z kotem. Nieszczęśliwie mnie drapnął, a właściwie rozpłatał wskazujący palec prawej ręki i tydzień z głowy. Dziergania też, no może tutaj ten tydzień to liczba umowna;) ale było mocno utrudnione. O (bolącym) zastrzyku przeciwtężcowym i antybiotykoterapii nie wspomnę.
Na szczęście Lukrecja szczęśliwie zakończona, czeka tylko na lepszą pogodę, co mam nadzieję nastąpi w ten weekend.
W dzisiejszej odsłonie akcji u Maknety.
Przeczytałam właśnie "Części intymne" Izabeli Sowy. Przyznam się , że przez całą książkę zastanawiałam się dlaczego ją czytam? Jednak nie poddałam się i dobrnęłam do końca . Przy końcówce akcja lekko się rozwinęła, jednak nie będę opisywała chyba fabuły, bo jest to książka z serii przeczytana, zapomniana. Jednym słowem podobała mi się średnio.
Na drutach kardigan z ...bawełny. Całe lato męczyłam wełnę, a na jesień wzięło mnie na bawełnę:) W tej chwili jestem gdzieś w połowie i już mi się podoba:)
A poza tym jesień zbliża się coraz większymi krokami, więc zamykamy ostanie smakowitości w słoiki. Poniżej najbardziej pracowite Małe Rączki:)
I cały "przerób". Mój udział w produkcji niestety był znikomy, ale dzięki mojej Kochanej Mamie i Małym Rączkom, mogłam wspólnie podziergać w miejscu publicznym z Magdą:) Jak zwykle nie mamy zdjęć z naszych spotkań, trzeba w końcu to zmienić, ale druty każda z nas wzięła:)))
Na koniec , żeby już cała zbyt przedłużająca się nieobecność została wybaczona, zdjęcie wieczornego nieba. Nieba niezwykłego, bo z tej nocy gdy na niebie można było obserwować spadające Perseidy. Jeżeli ktoś nie widział, to proszę! Pomyślcie tylko życzenie:)
Jest MOC!!! |
Najlepiej byłoby to zobaczyć na żywo, ale niestety któreś z nas {patrz zawsze (prawie) ja} musi zostać z przychówkiem , ale za to Małżonek spisał się i taką niespodziankę mi sprawił, bo nawet nie wiedziałam, że wybrał się po nocy na zdjęcia.
Chociaż starałam się na bieżąco być na Waszych blogach, to pędzę teraz nadrabiać zaległości i lecę czytać, czytać , czytać....
Wiola.
Jest moc -i na niebie,i w Twojej kuchni i na drutkach! Coś pięknego znowu dziergasz...Pozdrawiam:) Gosia
OdpowiedzUsuńDzięki:)))
UsuńJuż miałam pisać, że moc jest na niebie i w kuchni, ale widzę, że moja poprzedniczkach napisała dokładnie to samo ;) Ach ta moc płynie chyba z netu :P Sweterek zapowiada się cudownie. Szybko go dziergaj i chwal się, bo czekam z niecierpliwością! :)
OdpowiedzUsuńPa, Marta
Dziergam z prędkością światła, jak szalona, ale lubię jak coś się dzieje na drutach:))))
UsuńMatko, jaki przerób przemysłowy! Jestem pełna podziwu! Ile dobra! Zima niestraszna.
OdpowiedzUsuńNiestety w tym roku chyba zakończę na tych 20 kg, zawsze robimy z 40 i w lutym już nie ma. Sok malinowy jest ulubiona naszą herbatą w zimie:))) Ot takie malinowe zboczenie:)))
UsuńPiękne te gwiazdy!
OdpowiedzUsuńKardigan też zapowiada się milutko :)
Co do ran wojennym to ty przeżyłaś stracie z kotem a ja z kanapą ;) dobrze, że obie żyjemy!
Miło cię znowu poczytać :) pozdrawiam!
Że jak, napadła? A to paskudnica! Człek już w swym własnym domu nie może czuć się bezpiecznie:))))
UsuńNie było Ciebie ale za to powróciłaś z takim przerobem i w kuchni i na drutach. Małe rączki narobiły Ci zapasów na całą zimę :) Drutowo zapowiada się ciekawie. Starcia z kotem nie zazdroszczę, długo się goi ale już jest chyba dobrze ?
OdpowiedzUsuńDawaj tą Lukrecję :)
Pozdrawiam.
Już nie ropieję, ale stracha miałam, trochę wstydziłam się iść z tym do lekarza, chociaż zadrapanie paskudne i głębokie, z przerwanymi żyłami , z sączącą się ropą, ale w porę podane antybiotyki już po dobie rozprawiły się z bakteriami i rana zaczęła się goić , a ja dziergałam czterema palcami. Da się, hihi:))))
UsuńAle u ciebie słoikowa produkcja :) Super !
OdpowiedzUsuńA gwiaździste niebo obłędne, brak słów.
Co do książki to nie czytałam, ale czytałam 3 inne tej autorki: Smak świeżych malin, Cierpkość wiśni, Herbatniki z jagodami. Czytałam je dawno i wtedy mi się podobały :)
Dokładnie czytałam te same pozycje i mi też pamiętam , że się bardzo podobały, natomiast ta pozycja jest co najmniej dziwna, a może ja do niej nie dorosłam? Jakby pisały je dwie różne osoby?
UsuńFajnie mieć takich pomocników do prac domowych. Zdjęcia z gwiazdami bezbłędne, niesamowite. W dniu, kiedy gwiazdy miały spadać, byłam w górach i niebo było zachmurzone. A z książkami czasami tak jest. Czasami fascynuje mnie jedna po drugiej, a czasami każda jest przeczytana do połowy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPomocnik jest niezmordowany, oby zapał jej nigdy nie minął:)
UsuńSmakowite te słoiczki :-) Czkeam na odsłony Lukrecji. Książkowo ostatnio wracam do dzieciństwa - własnie nabyłam nowe wydanie (wszystkie częsci w jednej książce) "Mary Poppins". Czytam na zmianę z cudnymi bajkami "Całkiem nowa bajeczka'. Jeśli lubisz mądre bajki, to polecam. Do tego piękne wydanie z bardzo różnorodnymi, pod względem technik, ilustracjami. Jak znalazł, lektura pod rozgwieżdżone niebo ;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy powinnam głośno się przyznawać , ale nigdy nie czytałam Mary Poppins. Obiecuję poprawę, a to wydanie o którym mówisz widziałam, nawet trzymałam w rękach, ale kupiłam coś innego wtedy, niestety, ale jak mówi przysłowie, co się odwlecze, to nie uciecze:)
UsuńCudowne niebo! Mnie to niestety ominęło. Mieszkam w tak oświetlonym miejscu, że nawet w nocy mam w mieszkaniu jasno ;) Nie od blasku gwiazd niestety, a od latarni ulicznych...
OdpowiedzUsuńSłoiczki wyglądają bosko :)
Pozdrawiam!
No to witaj w klubie, dobrze, że ktoś (Małżonek) pomyślał i uwiecznił. Swoją drogą takie niebo , z takimi gwiazdami, to dopiero musi robić wrażenie, na mnie robi ZAWSZE. Dlatego czasami warto pojechać w nocy za miasto i samemu to zobaczyć na własne oczy. Świat w ogóle jest w moich oczach niesamowity, ale dopiero widok rozgwieżdżonego nieba nocą w szczerym polu daje do myślenia, pozdrawiam:)))
UsuńNo to niezle masz WIolu ! Ostatnie zdjecia zrobily na mnie oromne wrazenie !
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńNo to co: gojenia życzę. Pewnie nic by Ci nie było bo na tężca chyba wszyscy byliśmy szczepieni za dzieciaka ale lepiej dmuchać na zimne. Po tym prawie tygodniu pewnie z podwójną siłą złapałaś za żelazo ;) Przetwory w ilości imponującej. Moje zapleśniałe ogórki już zapomniane...
OdpowiedzUsuńZdjęcia fantastyczne. Dużo trzeba było strzelić, żeby złapać perseidy? Ja kiedyś na błyskawice polowałam i chyba z 50 trzasnęłam i nie miałam szczęścia zdążyć ani przewidzieć ani jednej... dlatego szacun! U nas tamtej nocy było sporo chmur z resztą miasto to do kitu na takie akcje. Ach! i my też wczoraj się widziałyśmy na dziergsession z Cathlin i Amanitą :)
Ja uwielbiam spotkania dziergalnicze, bo oprócz spotkania z osobami, które się najzwyczajniej w świecie lubi, można jeszcze wspólnie podziergać. Jeżeli chodzi o zrobienie perseidy , to zapytałam się eksperta i powiedział, że trzeba ustawić odpowiedni czas, odpowiednią przesłonę, odpowiednią czułość, czyli takie rzeczy o których nie mam bladego pojęcia. Z tego co wiem ,to dużo zdjęć nie zrobił, bo nocne zdjęcia bardzo wyczerpują baterie, a poza tym choćby i najpiękniejsze niebo, to jak się pojechało o trzeciej, to długo nie nasiedzisz, bo po prostu ujmując rzecz po chłopsku "morda się drze" i chce się lecieć do łóżka:) Pozdrawiam:)
Usuńjeśli "gwiazdka" nie będzie chciała zlecieć to nawet najdłuższy czas nie pomoże ;) ale fakt takiej nocy mniejsze prawdopodobieństwo, że się nie zobaczy niż zobaczy
UsuńWspółczuję kontuzji, ale zazdroszczę tej bateryjki słoików - ja zrobiłam 9 i dumna z siebie byłam... ech ;)
OdpowiedzUsuńA pasiasty cardiganek będzie superowy - już to widzę - i przy okazji olśnienie na mnie spłynęło - bo też mi się zamarzył sweterek w paski w odcieniach kawy z mlekiem, ale nijak do mnie nie pasują takie - a domieszka takigo jeansowego - genialne - pozwolisz że odgapię ? ;)
No i na koniec zdjęcia.... u mnie też chmury były, zresztą nocne zdjęcia to jeszcze nie moje progi...przekaż mężowi wyrazy uznania :)
Ja też bezczelnie odgapiłam , więc nie krępuj się:) Jak skończę to oczywiście w danych technicznych opiszę szczegóły dotyczące kolorów. A niebieski bardzo ożywił całość:)
UsuńZdjęcia spadających gwiazd są bombowe:) Ze swoimi kotami toczymy wojny dzień po dniu i co chwilę obrywam pazurkiem ale potem siadamy razem i we trójkę dziergamy chustę:) I tak mnie pilnują, że już mam jedną pomyłkę:)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie raz próbowałam zobaczyć, ale zawsze niebo się mnie wstydzi i przykrywa się całe chmurami.
OdpowiedzUsuńPewnie trzeba by gdzieś daleko od domu pójść i oglądać, ale w mieście to strasznie trudne.
Z kotami tak bywa, mój już jest spokojny dziadzio, więc nie rzuca się na nas, ale kotka mojego faceta to dzikus wcielony. On często jest przez nią naznaczony XD
A słoiki wyglądają imponująco- aż mi się przypomniało, że miałam zająć się czarnym bzem w tym roku... ups.
Ale masz przetworów! Ja w tym roku tylko kisiłam.... :) Chętnie oglądałabym gwiazdy codziennie, ale we Wrocławiu to niewykonalne niestety. Marzy mi się domek na totalnym zadupiu, bez ludzi, smogu i świateł i z niebem pełnym gwiazd, ja to Twoje :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite masz te zdjęcia nocnego nieba. Kiedyś mam plan wybrać się na takie focenie, tylko do tego muszę wyjechać z miasta...
OdpowiedzUsuńCo do bawełnianego swetra, to bardzo mi się podoba to co już widać. Szczerze przyznam, że mój najbardziej ulubiony sweter (jeszcze z czasów przeddrutowych, kupiony w sklepie) był właśnie bawełniany i w paski, więc chyba mnie właśnie zmotywowałaś, żeby wepchnąć taki projekt gdzieś w napięty tegoroczny grafik...
Wiolu, współczuję bólu i kontuzji najważniejszej części ciała druciarki.Zdjęcia jak zwykle u Ciebie oszałamiające.Fajnie zobaczyć spadające gwiazdy, u mnie zachmurzenie było całkowite. Rozmawiałyśmy z Elą o Tobie i Twoich pięknych zdjęciach. Masz bardzo zdolnego męża, dobrze, że ma piękną żonę, bo paskudztwa to szkoda uwieczniać i talentu by nie mógł rozwinąć.Kuruj się i druty w dłoń!
OdpowiedzUsuńBogate przetwórstwo, u mnie w tym roku górują w słoikach jabłka i maliny. Kardigan już wygląda bardzo interesująco
OdpowiedzUsuńPiękne niebo, uwielbiam patrzeć na gwiazdy :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że rana wojenna goi się dobrze. Sweterek zapowiada się interesująco. Mam w głowie coś podobnego: szerokie pasy, zobaczymy co wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuń