Ostanie tygodnie spędziłam nad
produkcją Nelumbo, które tak mile zostało przyjęte i za które bardzo
serdecznie dziękuję:))) Czytałam również dwutomową powieść Małgorzaty
Gutowskiej-Adamczyk pt."Podróż do miasta świateł". Jest to historia
życia Róży z Wolskich, późniejszej księżnej de Vallenord, malarki
polskiego pochodzenia. Bieg wydarzeń osadzony jest w XIX wiecznym Paryżu
i mimo tego iż jest to fikcja literacka , to pięknie wkomponowała się w
realia tamtejszej epoki. Jednocześnie obserwujemy zmagania współcześnie
żyjącej bohaterki , Niny , historyka sztuki, odgadującą zagadkę
ginięcia płócien wcześnie wspomnianej malarki. W tym celu udaje się do
Paryża, podążając śladem za piękną i tajemniczą Różą, która żyła w tym
magicznym mieście przeszło sto lat wcześniej. Osobiście podobały mi się
obie części, chociaż wątek historyczny bardziej, niż współczesny, i
mimo tego , iż autorka zagalopowała się co nieco w zakończeniu i był on
co najmniej nieprzewidywalny. Jeżeli podobała Wam się wcześniejsza seria
tej autorki "Cukiernia pod Amorem" , to spodoba Wam się i ta. Chociaż
moje zdanie jest może troszkę na wyrost, ponieważ przeczytałam na razie
tylko pierwszy tom serii i to kilka lat temu, ale pamiętam , że mi się
podobało, na tyle, że zakupiłam pozostałe obie części, które czekają na
lepszy czas:)
Na drutach obecnie bawełna i obiecana bluzeczka dla najmłodszej. Idzie mi trochę wolniej niż bym chciała, bo sporo czasu pochłania mi tłumaczenie z angielskiego na polski , a może bardziej zrozumienie tego co już przetłumaczę:)))
A poza tym przerabiałam ostatnio to:
Jilly zakupioną u Chmurki. W zasadzie to już zdążyłam ją przerobić, wyprać i upiąć.
Pozostało tylko ją godnie zaprezentować:)))
A poza tym mamy w końcu lato, takie prawdziwe, duszne , upalne. Jak jest ładna pogoda, najlepiej spędzać czas nad wodą. I my teraz głównie to robimy:))
A gdy nie ma w pobliżu jeziora warto wysłać dzieci w deszcz, radochy przy tym co nie miara:)) Już dawno nie widziałam tak szczęśliwych swoich pociech , jak w tą krótką chwilę podczas ulewnego , ciepłego , lipcowego deszczu:))
Powiem szczerze, że brakuje mi (czasami) zawodowej pracy i ta dziesięcioletnia przerwa w "karierze" to najszczęśliwszy czas w moim życiu, bo mam to szczęście być stale obecną w życiu moich dzieci i nie przegapiam tych tak ulotnych i tak krótkich lat ich dzieciństwa. Ale , ale, mała od września idzie do przedszkola, więc mama wraca do pracy. (Mam nadzieję:))))
I na koniec pierwsze plony z mego "ogrodu"
Pozdrawiam ciepło:))))
Na drutach obecnie bawełna i obiecana bluzeczka dla najmłodszej. Idzie mi trochę wolniej niż bym chciała, bo sporo czasu pochłania mi tłumaczenie z angielskiego na polski , a może bardziej zrozumienie tego co już przetłumaczę:)))
A poza tym przerabiałam ostatnio to:
Jilly zakupioną u Chmurki. W zasadzie to już zdążyłam ją przerobić, wyprać i upiąć.
Pozostało tylko ją godnie zaprezentować:)))
A poza tym mamy w końcu lato, takie prawdziwe, duszne , upalne. Jak jest ładna pogoda, najlepiej spędzać czas nad wodą. I my teraz głównie to robimy:))
Nie ma to jak książka nad jeziorem:)) |
Powiem szczerze, że brakuje mi (czasami) zawodowej pracy i ta dziesięcioletnia przerwa w "karierze" to najszczęśliwszy czas w moim życiu, bo mam to szczęście być stale obecną w życiu moich dzieci i nie przegapiam tych tak ulotnych i tak krótkich lat ich dzieciństwa. Ale , ale, mała od września idzie do przedszkola, więc mama wraca do pracy. (Mam nadzieję:))))
I na koniec pierwsze plony z mego "ogrodu"
Pozdrawiam ciepło:))))
Wiola.
Jaki ladny ten zgaszony roz- czekam na prezentacje :) Dzieciaki takie pelne radosci :) no tak, w koncu jest lato :) Nawet deszcz wtedy nie straszny :)
OdpowiedzUsuńDeszcz jak ciepły daje więcej frajdy niż kąpiel w jeziorze:))
UsuńJa jeszcze teraz lubię moknąć, zwłaszcza gdy wracam do domu.
OdpowiedzUsuńRobótka bardzo mnie ciekawi.
Ja też lubię zmoknąć pod warunkiem , że jest to ciepły deszcz:))))
UsuńPiękne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńPiękne plony z ogródka. Uwielbiam lawendę.Dziekuję za odwiedziny i pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńŚliczne radosne zdjęcia ślicznych dzieci. Bardzo ciekawa jestem tego udziergu z różowej Jilly.Piękny ten róż-nie słodki,nie cukierkowy,niezbyt dziecinny. A i wzorek dostrzegam ciekawy. Czekam na zdjęcia całości.Na jakich drutach robiłaś? Ja mam ochotę na Jilly Poppy (czerwoną),tylko czekam na dostawę. Pozdrawiam:)Gosia
OdpowiedzUsuńZdjęcia penie w niedalekiej przyszłości, Jilly przerabiałam na czwórkach, bo robiłam chustę, ale zastanawiałam się czy nie lepsze byłyby 4.5 szczególnie do części ażurowej, więcej powiem o samej włóczce przy prezentacji chusty, pozdrawiam:))
UsuńLato to najpiękniejsza pora dla dzieci mają dużo czasu i energii☺
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia .
Pozdrawiam również słonecznie☺
Dzieciakom rzeczywiście w lecie najlepiej, od rana do nocy na podwórku, pozdrawiam:))
UsuńJakże ja bym chciała wrócić do Tobołowa, nad jezioro... Tylko ta odległość... W cudownym miejscu mieszkasz i super, że z tego korzystasz.
OdpowiedzUsuńJa czytałam/słuchałam Cukiernię pod Amorem, ale nie dobrnęłam do końca, co mi się rzadko zdarza. Jakoś mnie wkurzył wątek współczesny, jakiś taki sztywny i znudził wątek historyczny, bo ckliwy był. Więc chyba już po Gutowską nie sięgnę...
Ja tak samo myślę , gdy marzy mi się wyjazd w góry , które uwielbiam, a do których muszę jechać kilkanaście godzin, nie ważne , czy to Tatry , Bieszczady, cz Sudety, do morza też daleko:( A Tobołowo jak najbardziej znam i często tam bywam:)))
UsuńSpędzałam tam kilkanaście razy wakacje. Pewnie się pozmieniało, ale wspomnienia mam fantastyczne.
UsuńCudowne dzieciaczki :) fajne zdjęcia i moje, następne do przeczytania książki :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki:))
UsuńWiolu koniecznie pochwal się tym czymś niebieskim i drugim udziergiem również poproszę. Twoje bawiące się w deszczu dzieci przypomniały mi moje dzieciństwo. Też tak szalałam z moimi koleżankami. Już w poniedziałek moje dziecię będzie w Twoich stronach. Piąty rok z rzędu jedzie na dwutygodniowy spływ kajakowy Czarną Hańczą. Tak się zakochał w Waszej ziemi, że nigdzie indziej nie chce jechać.
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam Jola
Nie mam takiej możliwości, żebym się bezczelnie tutaj nie wychwaliła udziergami, właśnie znowu zepsuła się pogoda i tyle nacieszyłam się latem, chciałabym , żeby chociaż niebo było bez szarych chmur, bo co to za zdjęcia wyjdą, więc różowe będzie obfotografowane za kilka dni:( A synowi szczerze zazdroszczę spływu, obiecałam sobie, że w tym roku popłynę kajakiem po Czarnej Hańczy , choćby kilkukilometrowy kawałek, żeby na własne oczy przekonać się o co tyle szumu, a na pewno jest co oglądać, pozdrawiam:))
UsuńSpływ szczerze polecam, ja mam za sobą odcinek Wigry-Wysoki Most!
UsuńAle dziewczyny zadowolone :) super zabawę miały.
OdpowiedzUsuńTen udzierg z Jilly wygląda bardzo interesująco. Bardzo mi się podoba kolor. Nie mogę się doczekać kiedy go pokażesz w całości.
Róże z Wolskich czytałam (pierwszy tom) i bardzo mi się podobała. Dzięki Tobie przypomniało mi się, że mam drugi tom i czas go w końcu przeczytać :)
Cudne zdjęcia :-) Uwielbiam moknąć w deszczu :-) dlatego ta zabawa podoba mnie się najbardziej ;-)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia z lawendą.
Bardzo jestem ciekawa tego cudnego różowego upiętego... już mi się podoba i chcę takie samo... ;-)
Pozdrawiam serdecznie.
Śliczne włóczki, wysmakowane kolory. Pięknie. fajnie Wam z tymi jeziorkami. My tu zdychamy z jęzorami do ziemi. Czekam na wrzesień. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziekuję za odwiedziny na moiom blogu "Świat z nitek". twój dopisuje sobie do listy do zagladania. O książce nie słyszałam , dopisuję ją do mojej listy. Chusta cudna, ciekawa jestem zdjęć na "ludziu". Córcie masz super. ciesz się ich wiekeim, moja gimnazjalistaka jest "dorosła" nie ma czasu na czułosci z mamą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba kolor tej jilly, sama się do niego przymierzałam.
OdpowiedzUsuńZdjęcia super, nie dziwię się, że dxieciaki są szczęsliwe... sama chętnie pobiegałabym w deszczu :)))
Tytuł brzmi magicznie :) ciekawa jestem tej przerobionej "chmurki" bo na zajawce wygląda conajmniej świetnie.
OdpowiedzUsuńchyba wszystkie dzieciaki kochają wodę pod każdą postacią: kałuż, deszczu, jeziora, rzeki czy zwyczajnej kąpieli w wannie. No i błoto.... nieodłączny towarzysz kąpieli wodnych :)
Anka
No wlasnie , jaka to cudna zabawa ,gonic po kaluzach .Dzisiejsze mamy sa nadopiekuńcze izabraniaja ,a to taka radosc .
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam!:))))
UsuńSama chodzę po deszczu jak pada bo to jest po prostu super:) A czemu mamusia z córkami nie ganiała po podwórku??? Piękne włóczki przerabiasz ciekawa jestem udziergów:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMamusia cykała zdjątka, coby uwiecznić rzeczone i wzniosłe chwile na zawsze:)))Pozdrawiam:)))))
UsuńJak ja bym chciała takie lato:) U mnie mokro, ale od deszczu i do tego zimno:)
OdpowiedzUsuń...a i jeszcze nie dopisałam, że lubię sama biegać po ciepłym deszczyku:D
UsuńCiekawy kolor, czekam na zdjęcie gotowego wyrobu na modelce. Świetne fotki córek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDeszcz letni nawet najbardziej ulewny, ale w gorący dzień to coś wspaniałego. Nierozerwalnie kojarzy mi się z dzieciństwem i zabawami w kałużach... teraz mogę tego doświadczyć z moją Malutką... tak jak kolorowania, budowania zamków z piasku i zabawy klockami...
OdpowiedzUsuńUdzierg bardzo mnie zaciekawił i czekam na piękną jak zawsze sesję w plenerze :D
Sama tak latałam z dzieciakami, teraz tez bym polatała ale dzieci mi nie pozwalają ;)))) Natomiast nie mogę się opanować, żeby nie zrobić orła na świeżym śniegu ( moje dzieci uciekają wtedy!) Różowym szczujesz bezczelnie, wiesz? Autorkę znam ale nie przebrnęłam przez cukiernię, zupełnie nie odpowiada mi styl pisania, wolę kryminały :) Też jadę w tym roku nad jeziora, co prawda nie w Twoje rejony ale widoki bliskie memu sercu- kocham las w połączeniu z jeziorem. Nie tak jak góry ale prawie. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWiolu, jakie cudne jeziorko, piękne Dzieciaczki, fajne udziergi się kręcą. Nie wiem tylko, czy Twój powrót do zawodowej kariery nie spowoduje,że Twoje druciki będą nieco wolniej wytwarzać rękodzieła włóczkowe.Ale za to będziesz mogła w nich paradować do pracy. Pozdrawiam drutkowo i wakacyjnie!
OdpowiedzUsuńCzuję, że chusta z Jilly to będzie bomba :)) Liczę na recenzję włóczki, mam na oku tą w soczystych zieleniach :) Jeśli chodzi o deszcz, to najbardziej lubię zapach swoich włosów po nim haha :D
OdpowiedzUsuńPiekne zdjęcia! Oj ten ciepły letni deszcz, coś tak świeżego ;-))
OdpowiedzUsuńAch, uwielbiam Różę :D Fajnie przeczytać dwie części po kolei, ja czekałam rok na drugi tom. Kupiłam w dniu premiery :D
OdpowiedzUsuń